W I rundzie eliminacji Ligi Europy Śląsk Wrocław trafił na NK Celje. W pierwszym meczu rozgrywanym w Słowenii piłkarze Tadeusza Pawłowskiego zwyciężyli 1:0, co przed rewanżem stawia ich w lepszej sytuacji. Zespół NK Celje we Wrocławiu jest jednak powszechnie chwalony, a piłkarze z tego kraju znaleźli się pod baczną obserwacją ludzi z WKS-u.
[ad=rectangle]
- Obserwujemy kilku graczy. Jak patrzymy na słoweńskich piłkarzy, gdzie grają i w jakich kierunkach idą, to trzeba powiedzieć, że przy tej nacji, która liczy około 2 milionów, to mają naprawdę wysokiej klasy zawodników, którzy grają w dobrych ligach. Nasz dział skautingu ma pewne rzeczy i procedury przygotowane. Im mniej powiem, tym lepiej dla zespołu, który chce ewentualnie pozyskiwać jakichś graczy - mówi Paweł Barylski, drugi trener Śląska.
Do zielono-biało-czerwonych nie trafi natomiast napastnik Sunny Omoregie. - Obserwowaliśmy go. Mimo wszystko mamy troszkę inne spojrzenie na napastnika, którego chcemy pozyskać. Szukamy troszeczkę innego typu charakterologicznego czy też sposobu grania tego zawodnika. Jest to jednak groźny piłkarz. Klasyczna dziewiątka. Mniej może pracujący w defensywie, ale bardzo groźny w sytuacjach wykończenia. To ciekawy zawodnik, ale mamy swoje typy. Zobaczymy jak się to wszystko potoczy - wyjaśnia Barylski.
Wrocławianie cały czas nie mają w kadrze napastnika z prawdziwego zdarzenia. Poszukiwania takiego jednak trwają, ale czy zakończą się sukcesem? - Śląsk zawsze stał na linii pomocy. Dopiero przyjście Marco Paixao zmieniło trochę sposób grania. Był taki napastnik, który strzelał bramki jako typowa dziewiątka. Marco też jednak ma pewną charakterystykę, która wpasowała się w grę Śląska. Dat granicznych nie ma, chociaż niewątpliwie chcielibyśmy szybko takiego zawodnika. Przy naszym systemie pracy każdy dzień jest ważny. Mamy pewien system pracy. To jest jakiś problem dla nas. Nie możemy być znowu pod ciśnieniem ogromnym, bo wtedy popełnia się błędy. Musimy być bardzo cierpliwi jeżeli chodzi o wybór. Nie ukrywam, że były trafne decyzje, ale były też nietrafione. Musimy zminimalizować ten proces nietrafionych decyzji - podsumował Paweł Barylski.