Jeszcze niedawno był wypożyczony właśnie do Swansea. Tam zdołał zagrać w dwóch meczach i w jednym z nich nie puścił gola. Zebrał dobre recenzje. W kolejnym puścił dwie bramki przeciwko liderowi ligi Wolverhampton Wanderers i więcej nie pojawił się między słupkami Swansea. - Wróciłem z wypożyczenia z tego klubu. Trenerzy obu drużyn mieli rozmawiać na mój temat - opowiada serwisowi SportoweFakty.pl Artur Krysiak po czym dodaje: - Niestety trener Swansea Roberto Martinez nie wykazał zainteresowania moją osobą.
Krysiak wrócił zatem do Birmingham i dostał pozwolenie, by polecieć do Polski na święta. Tak też uczynił i do Anglii wrócił 29 grudnia. - Od razu dostałem informacje, że 31 grudnia mam stawić się w Motherwell. Nie wiem nic czy były inne oferty - przyznaje Krysiak. - Ostatnio to nie ja wybieram sobie klubów. Robi to za mnie mój trener bramkarzy w Birmingham. Bardzo interesuje się mną, wierzy we mnie z tego co wnioskuję. Próbuję wszystkiego, abym jak najlepiej na tym wyszedł - przekonuje polski bramkarz. W Szkocji grał już, ale w poprzednim sezonie. Wówczas występował w Gretna i zaliczył cztery występy. W tych rozgrywkach prócz występów we wspomnianej Swansea grał również w York City. Jednak tam szybko doznał kontuzji i wrócił do Birmingham.
Motherwell jest zatem piątym klubem dla niego. Czy to dobrze, że w tak krótkim czasie tak często zmienia zespół? - Dobre pytanie. Z jednej strony można się wiele rzeczy nauczyć czy to od zawodników czy trenerów, których miałem nawet z Hiszpanii. Z tej strony to dobre, bo zawsze można coś nowego wprowadzić do swojej gry. Z drugiej, chciałbym jednak zostać gdzieś na dłużej. Grać i grać, ale na razie nie jest mi to pisane. Muszę starać się w meczach, w których dostanę już swoją szansę - mówi polski bramkarz.
Teraz zdążył już pojawić się na ławce rezerwowych w Motherwall. Na razie musi zadowolić się właśnie tym miejscem na stadionie, lecz: - Trener nic nie powiedział takiego, że wskoczę do składu dopiero, gdy pierwszy bramkarz będzie kontuzjowany. Nie jestem tutaj, by być numerem 2, ale by być numerem 1 - zapowiada Krysiak. Walczy o miejsce w składzie z Graeme Smithem. - Jest dobry, ale z tego co widziałem jest lekko niepewny podczas walki o piłkę w powietrzu. Czasami robi tzw. bramkarskie parady trochę na pokaz, ale to już mnie nie interesuje - uśmiecha się polski golkiper.
W zespole panuje świetna atmosfera, a Krysiak został przyjęty bardzo dobrze przez resztę kolegów. - Nie było problemów z aklimatyzacją - uzupełnia. Nie raz, nie dwa bywa tak, że konkurenci do gry w składzie patrzą niechętnie na siebie. - Ja nie patrzę na nikogo z byka czy na odwrót też tak się nie dzieje. Nie lubię tego. Lepiej chyba żyć w dobrych stosunkach niż w złych. Inaczej jest wtedy na treningach, gdy atmosfera jest fajna.
Krysiak w wolnych chwilach może pojechać do Glasgow. Wystarczy 10 minut, by być już w mieście, gdzie grają dwie wielkie drużyny: Celtic oraz Rangers. - Muszę się tam przejechać. Ale na zakupy (śmiech). Motherwell? Nie jest aż tak bardzo ciekawe - zakończył Artur Krysiak.