Orlando Sa w minionym sezonie zdobył dla Wojskowych 14 bramek w 35 występach, licząc wszystkie rozgrywki i był najlepszym strzelcem Legii, ale nie było mu po drodze z Henningiem Bergiem i w czerwcu został wytransferowany do angielskiego Reading FC. W jego miejsce stołeczna ekipa pozyskała dwukrotnego króla strzelców węgierskiej ekstraklasy Nemanję Nikolicia (117 bramek w 197 występach w NB I.) oraz Aleksandara Prijovicia.
[ad=rectangle]
Do tego wygasający kontrakt z Legią przedłużył Marek Saganowski, a z wypożyczeń do innych klubów wrócili Arkadiusz Piech i Jakub Arak. Pierwszy wiosną rozegrał w barwach PGE GKS Bełchatów rundę życia, zdobywając 11 bramek w 15 występach. Z kolei Arak cały sezon spędził w II-ligowym Zagłębiu Sosnowiec, dla którego strzelił 17 goli w 34 meczach, dokładając swoją cegiełkę do awansu zespołu na zaplecze Ekstraklasy.
Dziś wiadomo, że Piech jesienią otrzyma przy Łazienkowskiej 3 drugą szansę. Rok temu rozegrał dla Wojskowych tylko sześć spotkań, w których ani razu nie wpisał się na listę strzelców.
- Piech nie będzie grał do września, więc w jego sprawie musimy poczekać. Miał dobrą rundę w Bełchatowie, zdobył dużo bramek, ale nie jestem zaskoczony, bo wiedziałem, że to potrafi robić. W zeszłym roku miał dużą konkurencję w postaci "Rado" i Orlando Sa, a to zawodnik, który musi grać co tydzień, by prezentować wysoką formę. W Lubinie grał co tydzień i strzelał bramki. W Bełchatowie grał co tydzień i strzelał bramki. W Zagłębiu i GKS-ie jest jednak inaczej niż w Legii, bo gramy o różne cele. Zobaczymy, jak będzie wyglądał po wyleczeniu kontuzji - mówi trener Henning Berg.
Z kolei Arak, który zdobył dla Legii gola w sparingu ze Steauą Bukareszt (1:1) ma trafić na kolejne wypożyczenie. - To młody utalentowany zawodnik. Strzelał bramki na trzecim poziomie rozgrywkowym, ale przeskok do ekstraklasy jest duży, a Legia to zespół walczący o najwyższe cele i rywalizujący w Europie. On potrzebuje regularnej gry i chyba kolejne wypożyczenie będzie dla niego najlepsze. Chcemy mu znaleźć klub, w którym będzie mógł się nadal rozwijać - tłumaczy norweski szkoleniowiec wicemistrzów Polski.