Wigry Suwałki od początku spotkania ruszyły do ataku, a podopieczni Zbigniewa Kaczmarka mieli kilka sytuacji do tego, by objąć prowadzenie. Na wysokości zadania stanął jednak Rafał Dobroliński, który w kilku sytuacjach uchronił swój zespół przed stratą bramki. To był kolejny mecz GKS-u Katowice, kiedy drużyna prezentuje na boisku dwa oblicza.
[ad=rectangle]
Wszystko odmieniło się w 22. minucie. Wówczas błąd defensywy rywali wykorzystał Filip Burkhardt i zdobył premierowego gola. Sześć minut później GieKSa prowadziła już 2:0. - Na pewno źle weszliśmy w mecz, nie wiem co się stało, bo Rafałowi Dobrolińskiemu zawdzięczamy, że w pierwszych 15 minutach nie straciliśmy bramki. Byliśmy trochę uśpieni, ale druga część pierwszej połowy była lepsza, co spowodowała bramka Burkhardta zdobyta po błędzie obrońców - przyznał Piotr Piekarczyk.
W pierwszych minutach meczu goście wykorzystywali słabszą grę prawego skrzydła katowiczan. - Widząc naszą dyspozycję kazałem się cofnąć i zagęścić grę na naszym przedpolu. To się udało, a było widać, że zawodnicy Wigier są szybcy. Za łatwo dopuszczaliśmy do sytuacji na naszej prawej stronie, gdzie od początku nie funkcjonowało to dobrze, a rywale stwarzali sytuacje. To był sygnał, by zagęścić nasze szeregi i to poskutkowało - powiedział trener GieKSy.
Kibice zgromadzeni na stadionie przy ulicy Bukowej mogli oglądać ciekawe widowisko. Gospodarze mogli ten mecz wygrać wyżej, lecz brakowało im skuteczności. - Ten mecz był otwarty, szła akcja za akcją, gra wyglądała lepiej. Zabrakło wykończenia, grając cofnięci na własnej połowie i z kontry, mogliśmy lepiej rozegrać niektóre akcje i stworzyć sobie więcej sytuacji stuprocentowych. Mecz mógł się podobać, nie było przestojów - ocenił Piekarczyk.
Szkoleniowiec GKS-u Katowice w grze swoich podopiecznych widzi jeszcze wiele mankamentów. - Znowu trzeba się zastanowić nad mikrocyklem, bo pierwsza połowa była słabsza, a druga diametralnie inna. Cieszą punkty, przed nami jest dużo pracy w zgraniu i rozgrywaniu piłki w ataku pozycyjnym, bo to będzie klucz do ewentualnych zwycięstw w następnych meczach - stwierdził Piekarczyk.