Bundesliga: Przemysław Tytoń się nie popisał, ale nie był najsłabszy w drużynie

Po dwóch kolejkach Bundesligi polski bramkarz nie ma jeszcze na koncie spektakularnej interwencji, która uratowałaby VfB Stuttgart przed utratą gola.

Po debiucie w Bundeslidze Przemysław Tytoń nie zebrał pochlebnych recenzji. Sprokurowany przez niego rzut karny był decydującym momentem meczu VfB Stuttgart z 1.FC Koeln (1:3) i niemiecka prasa przyznała mu najsłabsze noty w zespole Alexandra Zornigera.
[ad=rectangle]
W 2. kolejce Die Schwaben z Tytoniem między słupkami ulegli 2:3 Hamburgerowi SV. Od Sportalu reprezentant Polski otrzymał notę "4,5" (gdzie "1" - najlepsza ocena, "6" - najgorsza), zaś od Bildu "4". Wskazano, że przy golach Ivo Ilicevicia i Johana Djourou nie miał szans na skuteczną interwencję, ale lepiej mógł zachować się, zanim piłkę do siatki posłał Pierre-Michel Lasogga. "Zbyt długo się zastanawiał, zamiast od razu ruszyć do przodu i w efekcie nie zdążył" - skrytykowano 28-latka.

Od Tytonia słabszy w ocenie niemieckich mediów okazał się jedynie Florian Klein, który przy prowadzeniu VfB 2:1 otrzymał czerwoną kartkę i osłabił swoją drużynę. Niekorzystnie w stuttgarckim zespole wypadł również środkowy obrońca Timo Baumgartl, rozczarowali też pozostali obrońcy: Emiliano Insua oraz Adam Hlousek.

Komentarze (0)