- Każdy walczy o tę pierwszą jedenastkę. Jesteśmy kolegami, ale również rywalizujemy. Jest wielu chłopaków, każdy chce grać. Najważniejsze, żeby nikt się nie obrażał jak przez chwilę siądzie na ławce. Zawsze można dostać swoją szansę i trzeba ją wykorzystać. Najgorsze co może być, to pokazać swoje niezadowolenie. Trzeba wtedy zacisnąć żeby, mimo że jest to ciężkie, usiąść na ławce, ale jeżeli się dostaje szansę, to być wtedy gotowym i to rzeczywiście pokazać - mówił kilka dni temu w rozmowie z WP SportoweFakty Jacek Kiełb.
W sobotę "Ryba" pojawił się w wyjściowym składzie Śląska Wrocław na mecz z Jagiellonią Białystok. Zagrał jako napastnik. Bramki co prawda nie strzelił, ale swój występ może zaliczyć do udanych.
- Nie wiem czy będę miał pewne miejsce w podstawowym składzie. Cały czas pracuję nad tym, żeby grać w pierwszej jedenastce. Jestem do dyspozycji trenera. Zobaczymy, jak będzie z Górnikiem Zabrze - komentował piłkarz, który mógł strzelić gola po rzucie wolnym. - Dobrze się czułem. Byłem pewny tego strzału. Wiadomo, trzeba próbować. Jak się nie próbuje, to się nie zdobywa goli. Dostałem informację, że mur podskakuje do góry. Chciałem to wykorzystać, ale bramkarz Jagiellonii bardzo dobrze wybronił - wyjaśniał.
Śląsk pokonał zespół z Białegostoku 3:1. O ile pierwsza połowa w wykonaniu drużyny Tadeusza Pawłowskiego była słaba, to po zmianie stron zielono-biało-czerwoni zdominowali już rywala. - Jagiellonia w pierwszej połowie naprawdę pokazała, że chce we Wrocławiu wygrać i przyjechała po zwycięstwo. Po przerwie już zdecydowanie gra była po naszej stronie. Dobrze, że strzeliliśmy te trzy bramki i mamy trzy punkty. To jest najważniejsze - podsumował.
Jacek Kiełb w Śląsku rozegrał już dwanaście oficjalnych meczów. Strzelił trzy bramki i zanotował dwie asysty.