W Nowym Sączu zareklamowali I ligę. "Byliśmy przygotowani na walkę wręcz na ciupagi"

W ramach 9. kolejki I ligi kibice zgromadzeni w Nowym Sączu obejrzeli prawdziwą kanonadę. Padło sześć goli, a spotkanie miało iście dramatyczny przebieg. Ostatecznie zakończyło się remisem 3:3.

- Ten mecz śmiało można nazwać widowiskiem i reklamą I ligi. Był to żywy pojedynek, z dużą liczbą sytuacji, z wieloma bramkami, ze zwrotami akcji i oczywiście z dramaturgią - zaznaczył Artur Derbin.

Szkoleniowiec Zagłębia Sosnowiec miał powody ku radości, jego zespół we wtorek rozegrał spotkanie 1/8 finału Pucharu Polski, ale nie było widać po nim ani cienia zmęczenia. Od samego początku meczu z Sandecją Nowy Sącz sosnowiczanie grali mocno, dzięki czemu zdobyli pierwszą bramkę, lecz już trzynaście minut później gospodarze doprowadzili do remisu.

W 65. minucie piłkarze Sandecji prowadzili 3:1. Wtedy mogło się wydawać, że zakończą ten pojedynek wygraną. Jednak Zagłębie przystąpiło do ataku i dzięki dwóm ciosom zadanym przez Jakuba Araka wydarło remis 3:3.

- Cieszymy się bardzo, że udało nam się odrobić straty. Odrobiliśmy je, ale mało tego jesteśmy jeszcze nieco wściekli, bo mogliśmy ten mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść. Natomiast chciałem powiedzieć o zespole z Nowego Sącza, byliśmy przygotowani na walkę wręcz na ciupagi. W pierwszej połowie przeciwnik wyszedł wysokim pressingiem, chcieliśmy to przetrzymać. Udało się nawet strzelić bramkę, rywale się wyszaleli, strzelili bramkę wyrównującą, ale wiedzieliśmy, że w drugiej połowie ten obraz gry może się zmienić. Zmieniło się to, że przeciwnik strzelił kolejne dwie bramki i w tym momencie skomplikowaliśmy sobie sprawę jeszcze bardziej - powiedział trener.

Podopieczni Derbina są znani z nieustępliwego charakteru, w sobotę w Nowym Sączu ponownie odwrócili niekorzystny dla siebie wynik i dzielnie walczyli do ostatniej minuty. - Dziękuję chłopakom, bo po raz kolejny pokazują charakter i grają do samego końca - dodał.

Komentarze (0)