- Nie oceniajmy piłkarzy po pierwszym-drugim występie. Jeśli ściągamy jakiegoś zawodnika i chcemy, żeby wkomponował się w zespół to musi on czuć nasze wsparcie. Może to trwać krócej, tak jak w przypadku Maćka Wilusza, a może i dłużej - mówi Marcin Brosz.
Przemeblowana po letnim exodusie najlepszych zawodników, na czele z Pawłem Golańskim i Jackiem Kiełbem, Korona do ostatnich godzin okna transferowego walczyła o wzmocnienie kadry. Udało się zakontraktować Bartłomieja Pawłowskiego, Macieja Wilusza i Airama Lopeza Cabrere. - Ściągnęliśmy trzech nowych zawodników i zrobiliśmy to po to, aby zmienili oni oblicze naszego zespołu. Mają nasze wsparcie i to na pewno przyniesie efekty. W perspektywie czasu to będą wartościowy zawodnicy - przekonuje trener.
Jak na razie niezłe recenzje zbiera jedynie Wilusz. W poniedziałek swój pierwszy mecz w barwach nowego zespołu rozegrał Pawłowski. Były gracz m.in. Malagi nie wypadł jednak najlepiej. - Jeżeli od razu grałby tak jakbyśmy tego chcieli, to byłby dzisiaj w Lechii i decydował o obliczu tego zespołu. Bartek jest bardzo dobrym piłkarzem i wiele razy to pokazywał i jestem przekonany, że z każdym kolejnym spotkaniem będzie coraz lepiej - twierdzi Brosz.
42-latek uważa, że należy wstrzymać się z krytyką i dać czas na aklimatyzację całej trójce. - Proszę pamiętać, że przygotowanie mentalne jest tak samo ważne jak fizyczne. Jeżeli piłkarz czuje, że jest dowartościowany przez całe środowisko to on się odwdzięcza.