Letnie transfery mogły napawać optymizmem. Sandecję wzmocnili piłkarze z doświadczeniem ekstraklasowym. Najbardziej znane nazwiska to Grzegorz Baran i Maciej Małkowski, a na najwyższym szczeblu grał także Bartłomiej Kasprzak. Udało się też ponownie ściągnąć w rodzinne strony Arkadiusza Aleksandra, brylującego na zapleczu, ale posiadającego też dorobek z ligowej elity. Wyobraźnię kibiców i działaczy mogła rozbudzać sytuacja drużyny w pierwszej fazie rozgrywek. Sądeczanie po 5 spotkaniach byli nawet na trzeciej pozycji w I lidze. Zaczęły się pojawiać mocno optymistyczne prognozy na temat najbliższej przyszłości. Zostały one jednak brutalnie zweryfikowane.
Zespół posiada spory potencjał w ofensywie i gdyby brać tylko to pod uwagę, faktycznie mógłby być wysoko w I lidze. Problem w tym, że ładna dla oka, widowiskowa i skuteczna gra do przodu idzie w parze z licznymi, nie raz głupimi błędami w obronie. Dlatego też biało-czarni tracą dużo punktów. Zamiast być w czubie tabeli, niebezpiecznie zbliżyli się do strefy spadkowej. Sytuacja po 11 kolejkach jest taka, że przewaga nad zajmującą szesnaste miejsce drużyną Wigier Suwałki, to już tylko 1 punkt.
Na przykładzie przegranego 1:2 spotkania z MKS-em Kluczbork, można zauważyć spory regres formy Bianconerich. Wciąż pojawiają się błędy w defensywie, po których rywale strzelają gole, ale różnicę robi skuteczność w ataku. Sandecja miała sporo sytuacji, w tym te stuprocentowe. Nie licząc gola Bartłomieja Kasprzaka, można zaliczyć jeszcze 3 okazje, które powinny zakończyć się bramkami. Bartłomiej Dudzic przeniósł piłkę nad poprzeczką, Arkadiusz Aleksander trafił w poprzeczkę, a Łukasz Nowak mając przed sobą tylko bramkarza strzelił w sam środek.
Łatwo usprawiedliwiać się kartkami i kontuzjami, ale obecna sytuacja Sandecji Nowy Sącz nie jest godna pozazdroszczenia. Obrońca Dawid Szufryn dochodzi do siebie w związku z kontuzjowanym brakiem (uraz podczas meczu z Zagłębiem Sosnowiec) i jeszcze nie może trenować. Szkoleniowiec Robert Kasperczyk w najbliższym starciu z Pogonią Siedlce nie skorzysta z powołanego do reprezentacji Polski U-20 stopera Przemysława Szarka. Tragiczną wręcz sytuację w kontekście obsady środka defensywy ratuje przyjście Witalija Berezowskiego. 31-letni Ukrainiec w piątek podpisał kontrakt, by w sobotę zadebiutować w nowym zespole. Drugim stoperem może zostać powracający po pauzie kartkowej Kamil Słaby, choć to piłkarz występujący częściej na lewej stronie.
Osłabienia bloku defensywnego to jedno, ale są też kłopoty z graczami ofensywnymi. Podczas wyjazdowego boju z Arką Gdynia kontuzji kolana nabawił się Josef Ctvrtnicek i konieczny jest zabieg. Na dłużej może także wypaść Bartłomiej Dudzic - to już efekt meczu 11. kolejki z beniaminkiem z Kluczborka. - Może to być poważne naderwanie mięśnia dwugłowego. Boję się o niego, bo nie ukrywam, że to bardzo ważne ogniwo naszego zespołu - komentuje trener Robert Kasperczyk. Skrzydłowy Sandecji wybiera się na konsultację do doktora Krzysztofa Ficka i po wizycie w Bieruniu powinno wyjaśnić się na jak długo wypadnie z treningów.
Abstrahując od mocno utrudniających życie problemów kadrowych, można poddać dyskusji niektóre decyzje personalne szkoleniowca. Szczególnie kontrowersyjne jest wystawianie na prawej obronie Adriana Danka, będącego ewidentnie graczem ofensywnym, skrzydłowym. 21-letni zawodnik w meczu z MKS-em Kluczbork dał się łatwo ogrywać przy obu bramkach, co miało ogromny wpływ na finał akcji.
Wątpliwości wzbudzało także posadzenie na ławce rezerwowych Arkadiusza Aleksandra. Napastnik w 5 spotkaniach strzelił 3 gole, w dwóch kolejnych grach ustąpił miejsca Josefowi Ctvrtnickowi, wchodząc na plac w drugich połowach meczów z Zawiszą Bydgoszcz i Wisłą Płock. Pierwszy z nich zakończył się remisem, drugi porażką. Czeski rywal doświadczonego snajpera z Nowego Sącza nie wpisał się na listę strzelców w tych spotkaniach i znów został rezerwowym. Aleksander od tego momentu czterokrotnie pokonywał bramkarzy rywali i jest teraz drugim najlepszym strzelcem I ligi.
Sytuacja Sandecji nie jest komfortowa, ale jest jeszcze sporo czasu, by nadrobić gorszy okres rundy jesiennej. Przed drużyną z Nowego Sącza jeszcze 8 spotkań w 2015 roku. - Nie możemy się załamywać. Uważam, że ferowanie wyroków i szufladkowanie drużyn po 11. kolejkach jest zbyt wczesne. Musimy szybko się podnieść głowy do góry, pozbierać się. Być może trzeba będzie zmienić jakieś założenia taktyczne, bo gdy nie jesteśmy w najsilniejszym składzie, nie wychodzi nam nasze granie, brakuje jakości w ataku pozycyjnym - zakończył Robert Kasperczyk.