El. MŚ 2018: Porażka Argentyny na początek i historyczny triumf Ekwadoru! Aguero kontuzjowany

Ekwador pierwszy raz w historii pokonał w meczu wyjazdowym o stawkę reprezentację Argentyny. Faworyci na inaugurację eliminacji do mundialu przegrali w Buenos Aires 0:2. Wicemistrzowie świata stracili jednak Sergio Aguero, który doznał kontuzji.

Ekwadorczycy przed własną publicznością wygrywali już Albicelestes w eliminacjach MŚ 1998, 2006 i 2010, ale w spotkaniach wyjazdowych nie mieli wiele do powiedzenia. Teraz zespół Gustavo Quinterosa może więc fetować historyczny sukces, zwłaszcza że rozbił głównego faworyta turnieju kwalifikacyjnego.

Argentyna wystąpiła bez kontuzjowanego Lionela Messiego, a szybko straciła Sergio Aguero. Gwiazdor Manchesteru City nie był w stanie o własnych siłach opuścić boiska, a po przeniesieniu do szatni płakał. Niewykluczone, że "Kuna" znów czeka dłuższa przerwa w występach.

Mocno osłabiony zespół Gerardo Martino nie miał zbyt wielu argumentów na Estadio Monumental. Sytuacji bramkowych nie wykorzystali Javier Mascherano i Angel di Maria, a odważnie grający goście stwarzali zagrożenie po kontratakach. Wreszcie w 81. minucie Ekwador po rzucie rożnych i strzale z bliska Fricksona Erazo objął prowadzenie.

Około 90 sekund później Los Amarillos zadali drugi cios - Antonio Valencia pomknął lewym skrzydłem i idealnie dograł przed bramkę, gdzie Felipe Caicedo nie miał już problemów z pokonaniem Sergio Romero. Argentyna na to trafienie nie znalazła odpowiedzi i od wpadki rozpoczęła eliminacje, a 14 października czeka ją trudny wyjazdowy pojedynek z Paragwajem.

Argentyna - Ekwador 0:2 (0:0)
0:1 - Erazo 81'
0:2 - Caicedo 82'

Składy:

Argentyna: Romero - Roncaglia, Garay, Otamendi, Mas - Biglia, Mascherano, Pastore (70' Lavezzi) - Correa, Aguero (24' Tevez), di Maria.

Ekwador: Dominguez - Paredes, Erazo, Achiller, Ayovi - Quinonez (74' Castillo), Valencia, Noboa, Montero (77' Martinez) - Bolanos, Caicedo (84' Mena).

Lewandowski odpowiada na drwiny w szkockiej prasie

Komentarze (2)
Ziperro
9.10.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szklany jest, tak by może równał do Messiego czy Ronaldo. 
avatar
Arahs
9.10.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jejku, jakiego on ma pecha. Zawsze, kiedy jest w genialnej formie, przytrafia się jakaś kontuzja...