Lewandowski: Tyle dobrze, że niepodyktowany karny nie przeszkodził nam w zwycięstwie

Robert Lewandowski w pojedynku z Werderem Brema nie strzelił gola, choć miał ku temu parę dogodnych sytuacji. Po meczu nie wracał już pamięcią do zakończonej strzeleckiej serii.

Konrad Kostorz
Konrad Kostorz
EastNewspl / EastNews.pl

5, 2, 3, 2, 2, 1 - tyle odpowiednio goli strzelał w sześciu kolejnych pojedynkach Bayernu Monachium i reprezentacji Polski Robert Lewandowski. Przeciwko Werderowi Brema szanse na przedłużenie passy miał spore, biorąc pod uwagę, że zespół Viktora Skripnika wcześniej słabo spisywał się w obronie. Ostatecznie do bramki Felixa Wiedwalda piłkę posłał tylko Thomas Mueller.

- Bardzo cieszymy się z trzech punktów także wtedy, kiedy wygrywamy tylko 1:0. Nie każdy mecz może być perfekcyjny, a Werder grał bardzo defensywnie, broniąc się pięcioma piłkarzami we własnym polu karnym. Dla piłkarzy atakujących taki styl rywala nigdy nie jest łatwy - ocenił "Lewy", który otrzymał od niemieckich mediów niezbyt korzystne noty.

Po meczu w prasie najwięcej uwagi poświęcono przewinieniu Wiedwalda na Lewandowskim z 71. minuty. Sędzia powinien podyktować rzut karny i pokazać czerwoną kartkę golkiperowi Werderu, tymczasem w ogóle nie odgwizdał faulu. - Tyle dobrze, że niepodyktowany karny, który był w mojej ocenie ewidentny, nie przeszkodził nam w zwycięstwie - skomentował krótko 27-latek, cytowany przez fcbayern.de.

- Od niedzieli koncentrujemy się już na Lidze Mistrzów - zapowiedział Lewandowski przed wtorkowym pojedynkiem z Arsenalem na Emirates Stadium.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×