Dobry humor Mateusza Cetnarskiego po spotkaniu z Portowcami był uzasadniony. 27-letni pomocnik zdobył dla Cracovii bramkę na 1:0, a później zaliczył asysty drugiego stopnia przy golach na 2:0 i 3:1. Dwukrotny reprezentant Polski jest w tym sezonie jednym z najlepszym piłkarzy nie tylko Pasów, ale i całej Ekstraklasy.
Krakowianie długo nie potrafili znaleźć sposobu na Pogoń, ale w II połowie zdobyli cztery bramki w ciągu 23 minut.
- Cieszę się, że pokazaliśmy, że grając cierpliwie przez cały mecz, da się rozwiązać worek z bramkami. Pogoń postawiła autobus w polu karnym i pierwsza połowa pokazała, że tak będzie chciała przetrwać ten mecz. Na szczęście rozegraliśmy fajne akcje i mecz potoczył się dla nas rewelacyjnie - mówi Cetnarski.
W 48. minucie dał Pasom prowadzenie 1:0, pokonując Dawida Kudłę strzałem z 20 metrów, choć w chwili uderzenia mógł podać do dwóch lepiej ustawionych partnerów.
- W piłce nożnej trzeba podejmować ryzyko. Zdecydowałem się na strzał. Pewnie gdybym nie trafił, to wszyscy powiedzieliby, że podjąłem fatalną decyzję, ale na szczęście podjąłem bardzo dobrą decyzję - puszcza oko Cetnarski.
Pogoń przyjechała pod Wawel jako jedyny niepokonany zespół Ekstraklasy, ale wróciła do Szczecina na tarczy.
- Każda passa musi dobiec końca. Takie zwycięstwo cieszy, ale nie dostaniemy za niego sześciu punktów. Ważne jest to, że pozytywnie zareagowaliśmy na porażkę z Legią. Przed meczami z Lechem, Legią i Pogonią mówiliśmy sobie, że sześć punktów będzie dobrym wynikiem i dokładnie tyle zdobyliśmy - zauważa pomocnik Cracovii.
Cetnarski zdradził, że tym razem piłkarze Pasów nie świętowali zwycięstwa w rytmach disco polo: - Nie słuchaliśmy disco polo. Przejąłem "didżejkę". Po Pogoni było reggae i był hip-hop. Tłuste bity. Disco polo? Nie będę się wypowiadał. Na pewno już nie wróci.
Kucharczyk: rozmowa z trenerem po meczu nie ma sensu
{"id":"","title":""}