Borussia Dortmund - oto nadzieja Lecha Poznań

- Borussia Dortmund rok temu była w tej samej sytuacji, co my teraz - przypominał w połowie września prezes Lecha Karol Klimczak. Niemiecka drużyna skończyła sezon w europejskich pucharach. Gdzie skończą poznaniacy?

- Jeśli spojrzymy na tabelę, to delikatnie mówiąc nie jest to ciekawy widok. Potrzebujemy serii meczów bez porażki, bez straconego gola, żeby odrobić straty - analizował w weekend po wygranej 1:0 z Legią Warszawa nowy trener Lecha Jan Urban. Seria właśnie się chyba rozpoczęła. Pod jego wodzą Lech Poznań  zremisował 2:2 z Ruchem Chorzów, w lidze trzy punkty przywiózł z Warszawy. Do tego doszła wygrana 2:1 z Fiorentiną w Lidze Europy oraz 1:0 z Zagłębiem Lubin w Pucharze Polski. I Lech odżył, uwierzył na nowo, że umie grać w piłkę.

To właśnie przykład BVB przez wiele tygodni trzymał nadzieje lechitów przy życiu. Nadzieje, że pomimo tragicznego początku, ostatniego miejsca mistrza, ten sezon ciągle jest do uratowania. Borussia Dortmund, niemiecki potentat, w pierwszej połowie poprzedniego sezonu z tygodnia na tydzień osuwała się w ligowej tabeli, na dnie wylądowała pod koniec listopada. To była 13. seria gier, piłkarze Juergena Kloppa przegrali wtedy 0:2 z Eintrachtem Frankfurt. Wypływać na powierzchnię zaczęli dopiero w lutym. - Za dobry zespół, zbyt dobrzy piłkarze - powtarzano wtedy. Te same słowa można przyporządkować poznaniakom.

- Teraz przede wszystkim najważniejsze jest, żeby Lech wydźwignął się z miejsca spadkowego, ale to jeszcze długa droga. Na razie nie zachłystujmy się tymi czterema meczami. Owszem, są ważne, ale tak jak mówi Łukasz Trałka - do celu trzeba iść małymi krokami. Bez zbędnej podniety - analizuje dla WP SportoweFakty Jarosław Araszkiewicz, były napastnik poznańskiego klubu.

Marcin Kamiński, obrońca Lecha: - Potrzebujemy zwycięstw, bo tylko w ten sposób możemy odbudować atmosferę i pewność siebie. Takie wyszarpane wygrane mogą nam naprawdę pomóc się podnieść - stwierdził po środowej wygranej 1:0 w Lubinie.

Różnica pomiędzy Borussią i Lechem jest taka, że w Niemczech wytrzymano ciśnienie i trener, który doprowadził drużynę do największych sukcesów w historii, pracy wtedy nie stracił. W Poznaniu Macieja Skorżę zastąpił Jan Urban. I na razie drużynie wychodzi to na dobre. - Ja szczerze mówiąc byłem za tym, żeby trenera nie zwalniać. Miałem nadzieję, że trener Skorża zostanie i da sobie radę. Z każdej złej sytuacji można wyjść. Nastąpiła jednak zmiana i teraz trener Urban odnosi sukcesy - dodaje Araszkiewicz.

Urban przede wszystkim rozpoczął zmiany od defensywy, Lech nie jest już tak ofensywnym zespołem, jak kilka tygodni temu. Boczni obrońcy już tak często nie włączają się do ataków. Teraz nie liczy się styl, teraz liczą się przede wszystkim punkty. Poza tym, lechici po wygranej we Florencji w końcu uwierzyli, że nie są tacy najgorsi. Jeszcze Maciej Skorża diagnozował, że w zespole jest problem mentalny, a każde złe zagranie, każda porażka pogłębiała psychiczny dół.

- Te ponad 20 meczów, jakie Lech rozegrał, na pewno weszło chłopakom w nogi, ale też w głowę. Jeśli się nie wygrywa, to ten kompleks porażek się pogłębia i człowiek już sam nie wie, co ma na boisku robić: zagrać w lewo, zagrać w prawo, a może uderzyć. Tak, być może to wszystko było w ich głowach, ale z drugiej strony na pewno przyczyn tego kryzysu było więcej - uważa Araszkiewicz.

Jan Urban po wygranej w Lubinie: - Coś się odradza, coś się budzi. Ta drużyna oberwała z każdej strony i to dość mocno. Teraz widać na twarzach uśmiechy i to cieszy, podobnie jak unikanie kontuzji. Przede wszystkim sfera mentalna jest lepsza, kiedy są wyniki. Mamy drugi mecz z czystym kontem i to też dodaje pewności siebie całej drużynie.

Mistrz Polski Lech Poznań po 13 kolejkach jest na przedostatnim miejscu w lidze. Ma dziewięć punktów i o jeden punkt wyprzedza ostatniego Górnika Zabrze.

Borussia Dortmund poprzedni sezon zakończyła na siódmym miejscu i awansowała do Ligi Europy.

Jacek Stańczyk

Czerczesow: ty to sam oglądałeś?

Źródło artykułu: