Początek spotkania wyglądał dobrze w wykonaniu Lechii Gdańsk. - Nie widzę powodu, żebyśmy mając taką kadrę mieli się kogokolwiek obawiać. Skupiamy się na swojej grze, ale trudno gra się przeciw tak wysoko grającemu rywalowi. Zgodzę się z tym, że chcieliśmy się przeciwstawić i przesuwać się pod bramkę przeciwnika - zauważył Jakub Wawrzyniak.
Lechia próbowała się przeciwstawić Legii Warszawa, ale ostatecznie wyraźnie wygrali goście. - Było dużo walki wręcz. Legia grała dobrze po stracie piłki i wysoko nas atakowała. Nie mieliśmy czasu, by dobrze zagrać i posyłaliśmy mnóstwo nieprzygotowanych piłek - powiedział obrońca.
Na początku drugiej połowy, gdańszczanie przegrywali już 0:2. - Nie możemy dawać takich prezentów. Na szczęście szybko zareagowaliśmy i strzeliliśmy bramkę. Wierzyliśmy, że możemy pokusić się o kolejną, ale za szybko straciliśmy trzeciego gola - zauważył Wawrzyniak.
Piłkarze z Gdańska często grali z bramkarzem, co wykorzystał Nemanja Nikolić. - Wynikało to z tego, że Legia nas wysoko atakowała. Ciężko wygrać pojedynek z napastnikiem, stąd posyłaliśmy piłki do tyłu. Spodziewaliśmy się takiej gry Legii. Warszawianie nie mieli świetnych sytuacji strzeleckich, ale byli do bólu skuteczni. Szkoda strzału Kuświka, który zablokował Broź, ale nie gdybajmy. Później Legia nas skontrowała i szkoda przegranej. Pracujemy dalej i walczymy o punkty - przypomniał obrońca Lechii i reprezentacji Polski.
W mediach pojawiły się plotki, że Wawrzyniak wróci do Legii. - Jeżeli doniesienia prasowe mają dużo prawdy, to może tak jest, ale chwila, sprawdzę telefon - zaśmiał się piłkarz Lechii. - Nie, nikt do mnie nie dzwonił. Z doświadczenia wiem, że jest wiele spekulacji. Są one opierane na tym, że kiedyś pracowałem z trenerem Czerczesowem. Pamiętam, że kiedyś miałem grać w Juventusie, to podobna kwestia w kontekście transferu - zdementował.