Piłkarze Sandecji wydarli 3 punkty Wigrom. "Trzeba było to wybiegać, wywalczyć"

Mecz w Nowym Sączu zakończył się zwycięstwem gospodarzy. Decydujący okazał się gol Arkadiusza Aleksandra - jedyny w spotkaniu 15. kolejki I ligi. Sukces wymagał od biało-czarnych wiele zaangażowania.

- Ten mecz pokazał, że każdy punkt w I lidze trzeba wyszarpać, wybiegać, wypocić i nic nie przychodzi łatwo. Z przekroju całego meczu nie mam do żadnego z chłopaków pretensji. Cieszę się też, że Arek Aleksander przełamał się - podkreślił Robert Kasperczyk.

Trener Sandecji zwrócił także uwagę na trzech graczy przeciwnej drużyny. - Również w zespole Wigier są gracze z ekstraklasową przeszłością. Chcieliśmy odciąć od rozgrywania od tyłu Tomka Jarzębowskiego, sprawić żeby Łukasz Handzel miał mniej miejsca i odciąć od prostopadłych piłek napastnika Kamila Adamka - wyjaśnił.

Odpowiedzialny za krycie byłego gracza Podbeskidzia Bielsko-Biała i Korony Kielce był Ukrainiec Witalij Berezowskyj. Stoper wytrwał na boisku do 73. minuty, gdy został ukarany drugą żółtą kartką. - Pilnował jednego z najszybszych zawodników w tej lidze. Wiedzieliśmy, jakie są atuty Kamila. Kiedy zostawi się mu trochę miejsca, to może być problem. Miałem przyjemność prowadzić tego zawodnika w Podbeskidziu - przypomniał Kasperczyk.

Tym razem Adamek nie mógł rozwinąć skrzydeł, a po nerwowej końcówce mogli świętować piłkarze występujący w biało-czarnych pasach. - Gratuluję chłopakom, jestem bardzo zadowolony. Cieszę się, że nie dali się w pierwszej połowie podpuścić na bardziej ofensywną grę. Może się to nie podobało kibicom, ale przejście drużyny Wigier z działań defensywnych do ofensywy bywało niebezpieczne - szczególnie na wyjazdach, gdzie zdobywają więcej punktów. Tym bardziej cieszę się, że udało się wyszarpać te arcyważne 3 punkty - powiedział szkoleniowiec sądeckiej drużyny.

Dzięki wygranej Sandecja utrzymała 12. miejsce w I lidze. Ścisk w tabeli jest bardzo duży. Wigry wciąż są na 15. pozycji, więc trener ekipy z Suwałk miał kwaśną minę po końcowym gwizdku. - Mieliśmy swoje sytuacje, jak w każdym meczu. Jeden błąd i potem już mamy problemy. Nie mam pretensji do chłopaków, bo walczyli do końca, ale nie jestem zadowolony z postawy niektórych zawodników. Muszą zrozumieć, że to nie żarty i jesteśmy w ciężkiej sytuacji. Nie możemy tak grać, jeśli chcemy pozostać w tej lidze - powiedział Donatas Vencevicius.

Komentarze (0)