Przed meczem z Jagiellonią Białystok bielszczanie zapowiadali walkę o trzy punkty i przełamanie serii meczów bez zwycięstwa na własnym stadionie. W pierwszej połowie to jednak Jaga była stroną dominującą, a Podbeskidzie Bielsko-Biała ograniczyło się do defensywy. Z kolei po przerwie role się odwróciły i to Górale dominowali, ale nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę.
W starciu przeciwko Jagiellonii ekipa spod Klimczoka pokazała dwa oblicza: defensywne w pierwszej połowie i ofensywne w drugiej części gry. - Możemy ten mecz skomentować podsumowując dwie połowy. W pierwszej części gry mieliśmy problem z wymianą nawet trzech podań, szczególnie na połowie przeciwnika i tak naprawdę uważam, że to napędziło Jagiellonię. Poczuli się pewnie, zaczęli grać bardzo swobodnie i mieliśmy dużo problemów - powiedział trener Podbeskidzia, Robert Podoliński.
Szkoleniowiec bielskiego zespołu był zadowolony z postawy swoich podopiecznych po przerwie. - W drugiej połowie to długimi momentami było takie Podbeskidzie, jakie chciałbym oglądać. Bardzo agresywne, pazerne, agresywna gra począwszy od środkowych obrońców, a kończąc na napastnikach. Jagiellonia przez długie momenty nie była nam w stanie odebrać piłki, więc szacunek za to, że dogoniliśmy wynik, bo tak dysponowaną Jagiellonię jak dzisiaj wcale nie było łatwo dogonić i zremisować - ocenił Podoliński.
Mało brakło, a bielszczanie mogliby się cieszyć ze zdobycia trzech punktów. Jednak tuż przed zakończeniem Robert Demjan w dość przypadkowej sytuacji spudłował. - Mieliśmy piłkę meczową Roberta Demjana w 88. minucie. Bardzo, bardzo szkoda, że nie wpadła, ale taka jest piłka. Szacunek za punkt, doceniamy go, gdyż wiemy w którym momencie jesteśmy. Ja bardzo szanuje, że się nam udało dogonić wynik - podkreślę jeszcze raz - z bardzo dobrze dysponowaną Jagiellonią - przyznał Podoliński.