Leszek Ojrzyński: Błahy stały fragment gry spowodował, że nie mamy punktów

Górnik Zabrze po piętnastu kolejkach jest ostatnią drużyną w Ekstraklasie, a na swoim koncie ma zaledwie jedno zwycięstwo. Z Koroną Kielce Ślązacy przegrali po golu straconym w 2. minucie.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk

Górnik Zabrze przed meczem z Korona Kielce zapowiadał walkę o trzy punkty i zakończenie świetnej wyjazdowej serii kieleckiego zespołu. Zespół z województwa świętokrzyskiego szybko sprowadził gospodarzy na ziemię. Już w 2. minucie Airam Lopez Cabrera pokonał Radosława Janukiewicza i kielczanie mogli skupić się na realizacji swojej wyjazdowej taktyki.

Po przegranym meczu Górnik nadal zamyka ligową tabelę i na swoim koncie ma zaledwie 9 punktów. Strata do bezpiecznej strefy wynosi pięć "oczek". - Ciężko cokolwiek powiedzieć po tym meczu. Na dobrą sprawę z rzutu wolnego z połowy boiska, po przegraniu pojedynku główkowego i odpuszczeniu krycia w 2. minucie straciliśmy bramkę, a założenia były odmienne. To my mieliśmy zdobyć gola, a Korona miała gonić wynik, a wtedy by się odkryła. Kielczanie słyną z bardzo dobrej organizacji i defensywy, do tej pory na wyjazdach straciła jedną bramkę - ocenił Leszek Ojrzyński.

Po straconej bramce zabrzanie szybko ruszyli do odrabiania strat. Grali zdecydowanie lepiej niż Korona, ale rywale mieli w bramce świetnie dysponowanego Zbigniewa Małkowskiego, a także sporo szczęścia, kiedy Maciej Korzym strzelił do pustej bramki, a piłka odbiła się od słupka, turlała wzdłuż linii bramkowej aż w końcu wybił ją defensor gości. - Niestety, sami sobie utrudniliśmy zadanie. W 5. minucie mieliśmy bardzo dobrą sytuację, ale Małkowski obronił. Potem mieliśmy okazję Korzyma, ale Małkowski również interweniował, następnie słupek uratował gości. Wiemy w jakiej sytuacji jesteśmy, ale to była najlepsza połowa od kiedy ja tu jestem w Górniku - stwierdził trener Górnika Zabrze.

Drugą część gry zabrzanie rozpoczęli ze sporym animuszem, ale z biegiem czasu brakowało im pomysłów na zakończenie akcji. Górnik miał przewagę, ale żadnego z dośrodkowań gospodarze nie zdołali zakończyć celnym strzałem. - W drugiej połowie wyszliśmy z założeniem, by jak najszybciej wyrównać i nic nie stracić. Ta część gry była jednak słabsza w naszym wykonaniu. Mogliśmy lepiej ją rozegrać, ale nie było już tylu sytuacji co w pierwszej. Niestety, ten błahy stały fragment spowodował to, że nie mamy punktów i jesteśmy jeszcze bardziej na dnie tabeli. Nastroje są coraz bardziej minorowe - powiedział Ojrzyński.

W starciu przeciwko Koronie nie mogli zagrać kontuzjowani Ołeksandr Szeweluchin, Radosław Sobolewski, Mariusz Magiera i Erik Grendel. - Mam nadzieję, że kontuzjowani zawodnicy dojdą do zdrowia po przerwie na kadrę, bo to są znaczące postacie. Miałem nadzieję, że w tym meczu jeden z kontuzjowanych będzie brany pod uwagę. Brakowało spokoju, czasami charakteru, jak choćby przy stałych fragmentach dla nas mogliśmy coś więcej wydobyć - przyznał trener zabrzańskiego klubu.

Sytuacja Górnika na półmetku fazy zasadniczej jest fatalna. Zespół ze Śląska zajmuje ostatnią pozycję i nie ma co ukrywać, 14-krotnych mistrzów Polski czeka trudna walka o utrzymanie. - Wiemy jak to jest, gdy się goni wynik i się nie układa. Wtedy niektóre zagrania nie wychodzą. Takie porażki bolą, zwłaszcza po sytuacji, w której zabrakło konsekwencji - stwierdził Ojrzyński.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×