Jeden z najlepszych arbitrów wszech czasów to ikona futbolu lat 90. Dzięki swojemu wyglądowi stał się najbardziej rozpoznawalnym sędzią na świecie. Cierpiał na rzadką chorobę, objawiającą się błyskawicznym łysieniem. Stracił wszystkie włosy na głowie i brwi w wieku ledwie 18 lat. Szacunek piłkarzy zyskał innowacyjnym sposobem prowadzenia zawodów, przenikliwością umysłu i znakomitą oceną sytuacji. Sędziował suwerennie, momentami autorytatywnie, ale rzadko się mylił. Urodził się, by zostać arbitrem. Nie zrobił kariery jako piłkarz, nie zrewolucjonizował ekonomii, którą ukończył z wyróżnieniem w 1988 roku. Ale na największych stadionach świata Pierluigi Collina błyszczał jak mało kto.
Miał 17 lat kiedy zapisał się na kurs sędziowski w Bolonii. O karierze piłkarskiej zapomniał szybko. Nie był odporny na ból, zawzięty i zdeterminowany. Mimo świetnych warunków fizycznych na środkowego obrońcę, wybrał sędziowanie. Zaczął od Serie C1 i C2, szybko awansował do Serie B. Piął się po szczeblach kariery lotem błyskawicy. W połowie lat 90. prowadził najważniejsze mecze w lidze włoskiej. Paraliżował bazyliszkowym wzorkiem. Jego wyłupiaste, niebieskie oczy budziły respekt. A całkowicie łysa głowa gwarantowała mu rozpoznawalność, której nie mieli inni sędziowie w lidze włoskiej.
- To była chodząca charyzma - opowiadał o nim Edgar Davis, były reprezentant Holandii. Collina porażał niesamowitym charakterem. Nie kłaniał się największym gwiazdom piłki, potrafił sprowadzić piłkarza do pionu. Jego słynna scysja z Tomaszem Rzepką, reprezentantem Czech to hit internetu. Collina w ciągu kilku sekund uporządkował sytuację na boisku, górując nad szalejącym z wściekłości obrońcą.
To on sędziował legendarny finał Ligi Mistrzów w 1999 roku, kiedy Manchester United w dwie minuty odebrał zwycięstwo Bayernowi Monachium. To on był świadkiem jednego z najbardziej niesamowitych powrotów w historii futbolu, kiedy w 2002 roku Brazylijczyk Ronaldo w finale Mistrzostw Świata poprowadził Canarinhos do zwycięstwa nad Niemcami. To on zmonopolizował nagrodę dla najlepszego arbitra świata. Sięgał po nią sześć razy z rzędu, jako jedyny sędzia w dziejach. Był pionierem. Ostatni raz pracował w oficjalnym meczu w 2005 roku. Miał wtedy 45 lat i odchodził w wielkiej sławie, z opinią wielkiego autorytetu i sędziowskiej ikony.
Włoska Federacja Piłkarska była tak zdeterminowana, by go zostawić, że zmieniła limit wieku dla arbitrów z 45 na 46 lat. Collina myślał nad przedłużeniem kariery, bo jego reputacja była fantastyczna. Popadł jednak w konflikt z federacją ze względu na oficjalnego sponsora sędziów i zdecydował się na emeryturę. Przeszedł na nią po 28 latach pracy arbitra. Twierdził, że musi być jak żona Cezara - poza wszelkimi podejrzeniami.
Po karierze sędziowskiej wrócił do ekonomii, by pracować jako doradca finansowy. Nie zapomniał jednak o życiowym powołaniu. Został szefem ukraińskich arbitrów, później najważniejszą osobę w Komisji Sędziowskiej UEFA. Wydał biografię pt. "Moje reguły gry", odsłaniającą kulisy jednego z najbardziej stresogennych zawodów na świecie.
W sobotę w Manchesterze poprowadzi mecz pomiędzy drużynami kierowanymi przez sir Alexa Fergusona i Carlo Ancelottiego. W jednej wystąpią przyjaciele Davida Beckhama, w drugiej zespół reszty świata. Kibice znów zobaczą w akcji ufoludka z gwizdkiem w ustach, który zrewolucjonizował zawód sędziego.