Od 6. minuty Słonie przegrywały 0:1, ale po 28 minutach prowadziły już 2:1, by na przerwę zejść, przegrywając 2:3. Tuż po zmianie stron Termalica straciła czwartego gola, później sama strzeliła na 3:4, by ostatecznie przegrać 3:5.
- Przebieg spotkania był bardzo dziwny. Szybko straciliśmy gola, ale potrafiliśmy się z tego otrząsnąć i wyszliśmy na prowadzenie. Bardzo się tym podekscytowaliśmy i po pięciu minutach przegrywaliśmy już 2:3 - komentuje trener Piotr Mandrysz.
W 57. minucie gry przy stanie 2:4 rzutu karnego nie wykorzystał Wojciech Kędziora. - Mamy kilku piłkarzy, wyznaczonych do strzelania jedenastek. Tym razem chciałem, żeby wykonywał ją Dawid Sołdecki - zdradza trener Mandrysz.
- Chłopcy zagrali dobry mecz, może to głupio zabrzmi, gdy traci się pięć bramek, ale z drugiej strony trzy strzeliliśmy liderowi. Poziom naszej gry był dobry. Gdybyśmy mieli więcej jakości w wykończeniu, to może wynik byłby inny. Nie pomylę się, jeśli powiem, że Piast stworzył sześć akcji, z których zdobył pięć bramek. My mieliśmy ich multum, ale nie wygraliśmy - analizuje opiekun Termaliki.
Mecz z Piastem był pierwszym Słoni na ich macierzystym, choć wyglądającym zupełnie inaczej, obiekcie w Niecieczy. - Bardzo się cieszymy, że zagraliśmy na nowym stadionie. On dla nas jest absolutnie nowy. Pierwszy rozruch przeprowadziliśmy tutaj w czwartek. Prace trwały jeszcze przed spotkaniem. Jeszcze nie przenieśliśmy się na ten obiekt na stałe. Będziemy korzystać z gościny Polanu Żabno do momentu, aż kierownictwo klubu wypieści ten obiekt. Cieszymy się jednak, że możemy już w Niecieczy podejmować kolejnych rywali - mówi Mandrysz.