Juergen Klopp: Miałem być lekarzem

PAP
PAP

Po skończeniu szkoły usłyszałem, że jeśli nie będę zajmował się w życiu piłką nożną, to nic dobrego ze mnie nie będzie - wyznał szkoleniowiec w swoim najnowszym e-booku "Reading The Game". - Cały cyrk wokół futbolu jest jakimś szaleństwem - przyznał.

W tym artykule dowiesz się o:

W nowo wydanym e-booku Juergen Klopp przyznaje, że kiedy myślał o tym, co będzie robić w przyszłości, nawet przez moment nie przypuszczał, że jego praca będzie związana z piłką nożną. Ba, ze sportem w ogóle. Młody Klopp chciał zostać... lekarzem.

- Co prawda nie poszedłem w stronę służby zdrowia, ale nadal czuję, że mam w sobie coś w rodzaju "syndromu niesienia pomocy innym". Nie ukrywam, że nie byłem wystarczająco mądry, by zajmować się medycyną. Kiedy po zakończeniu studiów sportowych odbierałem certyfikat, rektor uczelni powiedział mi, że ma nadzieję, że będę zajmował się futbolem, ponieważ inaczej sobie w życiu nie poradzę.

Z tego faktu niewątpliwie zadowoleni byli fani Borussii Dortmund czy aktualnie - Liverpoolu. Choć obie drużyny mogą się pochwalić wieloma pucharami, to jak sam szkoleniowiec przyznaje, nie liczą się dla niego żadne trofea czy wyróżnienia, a styl gry piłkarzy.

- Kiedy zostałem menedżerem, nie myślałem: "zrewolucjonizuję futbol". Absolutnie nie. Nawet nie śmiałem marzyć o wygraniu ligi. Nigdy.

Jaki jest sekret pracy trenera z zawodnikami? Klopp na łamach książki przyznał, że nie interesuje go całokształt gry, a tylko jej poszczególne elementy.

Nigdy nie przywiązywałem dużej wagi do piłki nożnej samej w sobie, a do tego, czego drużyna w danym momencie potrzebuje - więcej biegania, agresji czy pressingu na boisku.

Klopp jest obecnie jednym z najbardziej cenionych szkoleniowców w świecie futbolu.

- Naprawdę nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście, kiedy poproszono mnie o poprowadzenie drużyny. Tak było i tak w zasadzie zostało do dzisiaj. Należy podziękować za finał Ligi Mistrzów w 2013 roku.

W finale, o którym wspomina szkoleniowiec, Borussia Dortmund przegrała 1:2 z Bayernem Monachium.

- Nie wspominam tego jako straconej szansy na puchar. Ja w ogólnie myślę w takich kategoriach. Te wszystkie trofea to tylko rzeczy, które leżą w klubie i nikt o nich nie pamięta - ani gdzie go zdobyto, ani kiedy.

Co jest więc najważniejsze w piłce nożnej dla Juergena Kloppa?

- Najważniejszy jest moment, chwila gry, kiedy masz świadomość, że jesteś tego częścią. O to w tym wszystkim chodzi - o doświadczenie! - skomentował.

W e-booku Klopp tłumaczy tez, dlaczego prowadzona przez niego Borussia tak fatalnie spisywała się jesienią 2014 roku.

- Musieliśmy usiąść, kopać głęboko w popełnianych przez nas błędach i przetrzymać do przerwy zimowej. Byliśmy na osiemnastym miejscu w tabeli, co oznaczało, że Boże Narodzenie spędzimy w strefie spadkowej. Mimo wszystko wróciłem do domu i czułem się jak nowo narodzony. A to dlatego, że nowy sezon to była okazja do rozwiązania naszych klubowych problemów.

- Na szczęście udało nam się i odnieśliśmy sukces. Wyniki drużyny były nawet powyżej oczekiwań, choć muszę przyznać, że po ostatnich zawirowaniach i tak byłem wycieńczony psychicznie - dodał.

Klopp wyznał też, że nie czyta gazet i kluczem do jego sukcesów jest umiejętność odcięcia się od piłki nożnej w momencie, kiedy kończy się mecz.

- Jeśli mam być szczery, to futbol jest dla mnie śmiertelnie poważny tylko przez 90 minut. Cały cyrk wokół tego sportu jest czystym szaleństwem i cieszę się, że jestem na tyle inteligentny, żeby wiedzieć, czym piłka nożna jest w istocie. Preferuję bardziej humorystyczne podejście do tematu.

Źródło artykułu: