Rafał Kosznik w rundzie jesiennej był podstawowym zawodnikiem Lechii. Wystąpił w czternastu spotkaniach, w których prezentował się bardzo dobrze. Jego świetna dyspozycja nie pozostała bez echa. 26-letnim piłkarzem interesował się również GKS Bełchatów, ale ofertę tego klubu odrzucili działacze Lechii, mając na uwadze dobro samego zawodnika. - Propozycja Bełchatowa była jak na polskie warunki bardzo interesująca. Zarobki zawodnika plasowałyby się jednak na podobnym poziomie jak w Gdańsku. Wspólnie z Rafałem i jego pełnomocnikiem doszliśmy do wniosku, że jeśli już chce zmienić klimat to na cieplejszy i przede wszystkim taki, który pod względem finansowym będzie satysfakcjonował zarówno klub, jak i samego zainteresowanego - tłumaczy na łamach oficjalnego serwisu klubowego, Radosław Michalski, dyrektor sportowy Lechii.
Do akcji wkroczyła Omonia Nikozja, w której kadrze znajduje się niedawno pozyskany Jarosław Bieniuk. Ponieważ Kosznikowi w czerwcu wygasał kontrakt, a na jego przedłużenie się nie zanosiło z powodów wysokich wymagań finansowych zawodnika, Lechia postanowiła skorzystać z propozycji cypryjskiego klubu, który zapłaci gdańszczanom 100 tysięcy euro.
Koszniki jest wychowankiem Kaszubii Kościerzyna. Przez ostatnie trzy lata związany był z gdańskim klubem. Tam szybko został doceniony i był podstawowym zawodnikiem od samego początku. Taki stan rzeczy się nie zmienił również po awansie do ekstraklasy. W Lechii nie rozpaczają z powodów jego odejścia, bowiem mają zmiennika o podobnych umiejętnościach. - W odwodzie pozostaje ulubieniec gdańskiej publiczności Arek Mysona. Obydwaj piłkarze prezentowali jesienią podobny poziom umiejętności, Arek występował rzadziej tylko ze względu na to, że Rafał był cały czas "w gazie" i nie było sensu na siłę robić roszad w składzie - opowiada Michalski, który zdradził, że Lechię może zasilić jeszcze jakiś obrońca.