90 minut z Łukaszem Teodorczykiem. Teoretyczny urlop
- Nie. Oczywiście nie mam porównania, jak wyglądało to wcześniej, ale to jeden z największych klubów na Ukrainie, z bogatą i piękną historią. Wszystko jest zapięte na ostatni guzik, pełen profesjonalizm. Zresztą byłeś u mnie, widziałeś to na własne oczy, pisałeś do "Piłki Nożnej" reportaż z Kijowa. Od wtedy nic się nie zmieniło.
Co ci powiedział Adam Nawałka, gdy ostatnio z nim rozmawiałeś?
- Rozmawialiśmy w grudniu, więc życzyliśmy sobie Wesołych Świąt.
Tylko tyle?
- To była miła rozmowa, normalna. Powiedział, że muszę robić wszystko tak, jak robiłem przed kontuzją i będzie dobrze.
Żyjesz od jakiegoś czasu z ciężarem myśli o Euro we Francji?
- Żyję. I myślę, że jeśli będę robił swoje, nominacja przyjdzie. Co tu gadać, bardzo bym tego chciał. Już same powołania do narodowego zespołu są wielkim honorem dla piłkarza, ale możliwość udziału w wielkim turnieju, jak Euro czy mundial, to spełnienie dziecięcych marzeń. Po to się gra, trenuje w czasie urlopu dwa razy dziennie na siłowni.
Bardzo bolało, gdy na awans musiałeś patrzeć z boku?
- Byłem na trybunach, ze złamaną nogą. Oczywiście cieszyłem się z sukcesu chłopaków, też dołożyłem do niego małą cegiełkę, ale świadomość opuszczenia wielkiej zabawy w szatni, radości z awansu, bolała mnie mocno.
Po losowaniu grup Euro 2016 zdążyłeś już dostać szydercze sms-y od kolegów z Dynama?
- Losowanie odbyło się już po zakończeniu rundy na Ukrainie, byłem wtedy w Polsce. Przed ceremonią strona internetowa PZPN poprosiła mnie o wytypowanie wymarzonej grupy, wskazałem między innymi Ukrainę. Wierzę, że dostanę szansę występu na Euro, możliwość spotkania się tam z kumplami z klubu i zagrania przeciwko nim byłaby miłym doświadczeniem. A wiadomości od nich na razie żadnych nie dostałem.
Andrij Jarmołenko nie dzwonił z żartami?
- Nie, ale jestem pewny, że mają już coś przygotowane na moje powitanie. Będę w defensywie, ale postaram się skutecznie obronić.
Ukraińcy to zespół o porównywalnych do Polski możliwościach czy mocniejszy?
- Nasza kadra składa się niemal w całości z zawodników występujących poza Polską, w różnych ligach zagranicznych. Oni to w ponad 90 procentach zespół złożony z chłopaków występujących na co dzień w ojczyźnie, na dodatek w większości z trzech klubów - Dynama, Szachtara i Dnipro. Zgranie to na pewno ich wielki atut. Mówiło się ostatnio, że kadra miała problemy, zmienił się selekcjoner. Ale piłkarze zostali przecież ci sami. Jakkolwiek nie ustawi ich trener, i tak każdemu przeciwnikowi będą mogli zrobić krzywdę, bo bardzo dobrze potrafią grać w piłkę. Zresztą łączy ich nie tylko to, że znają się z występów w jednej lidze. Jednoczy ich też sytuacja polityczna. To ważne, bo wokół tego zbudują jedność na mistrzostwa.
Jak ci się żyje w Kijowie?
- Znakomicie się tam czuję, nie potrzebowałem dużo czasu na aklimatyzację.
Wciąż ten sam apartament w okolicy Stadionu Olimpijskiego?
- Dokładnie, nie jestem człowiekiem, który lubi co chwilę zmieniać mieszkanie i wymagać nie wiadomo czego.
Dla ciebie Kijów to opcja idealna - zaszyłeś się tam, nie udzielasz wywiadów, nikt cię nie męczy, masz zupełny spokój.
- Być może właśnie dlatego czuję się tam tak dobrze, nikt nie przeszkadza mi w spokojnym życiu.
Życie piłkarza na Ukrainie różni się trochę od życia piłkarza w Polsce. Jeśli chodzi o wszystkie aktywności poza treningami i meczami, ty jesteś tam panem, nikt ci nic nie narzuca. Bajka.
- W Dynamie też mamy sporo aktywności pozasportowych, marketingowych. Ale tam piłkarz jest bardziej szanowany. Określiłbym to tak, że nie traktuje się tam zawodnika jako produktu, który można dobrze opakować i sprzedać. Tam się o piłkarza bardzo dba i liczy się z jego zdaniem. Podejrzewam, że gdyby polski zawodnik powiedział w klubie, że nie chce uczestniczyć z jakiegoś powodu w sesji zdjęciowej, skończyłoby się to wysoką karą. Tam czegoś takiego nie ma. Gdy piłkarz nie chce, nikt na siłę go nie ciągnie przed obiektyw.
W Dynamie kar nie ma?
- Są, ale bardziej umowne. Przed każdym treningiem mamy odprawę, gdy dzieje się coś niepokojącego albo wartego wyjaśnienia, robimy to na bieżąco. I ubiegnę twoje pytanie: kary nigdy nie dostałem.
Wciąż myślisz o Ukrainie jako przystanku do zachodniej ligi?
- Chcę stawiać kolejne kroki. Dynamo to bardzo silna drużyna, potężny klub występujący w Lidze Mistrzów. Najpierw muszę się odnaleźć w Kijowie, żeby myśleć o pokonywaniu kolejnych szczebli. Gdy będę grał i pójdą za tym propozycje z innych klubów, będę mógł z tobą o tym pogadać. Dzisiaj to gdybanie.
Czyli RB Lipsk już się nie odzywał?
- Chyba nie.
Kiedy wracasz do Kijowa?
- Wylatuję w niedzielę.
Prywatny szofer będzie czekał na ciebie przed terminalem?
- Już nie korzystam z tej usługi. Poznałem Kijów na tyle dobrze, że sam siadam za kółko. Lubię to.
Rozmawiał Paweł Kapusta
Czytaj więcej w "PN"
Powstanie Superligi coraz bliżej. Nie można tego wykluczyć
Pierwszy taki wyczyn w tym sezonie. Asysta Fabiańskiego. Wideo
Paixao i Mila znowu razem. Czy poprowadzą Lechię do sukcesów?