Bartosz Jaroch do Podbeskidzia Bielsko-Biała dołączył w trakcie letniego okienka transferowego. 20-letni obrońca szybko wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie Górali. Jednak w rundzie jesiennej rozegrał tylko cztery spotkania w barwach bielskiego klubu. W sierpniu Jaroch doznał kontuzji mięśnia przywodziciela, która na ponad cztery miesiące wykluczyła go z gry.
Zawodnik Podbeskidzia wyleczył już uraz i wraz z zespołem rozpoczął przygotowania do rundy wiosennej. Jaroch zagrał 45 minut w sparingu Górali z Rozwojem Katowice, który zakończył się triumfem Podbeskidzia 4:0. Był to jedyny kontrolny mecz bielszczan przed wylotem na zgrupowanie do Turcji. Tam ekipa spod Klimczoka rozegra kolejne cztery sparingi.
Jaroch nie ukrywał radości z powrotu do gry. - Przez praktycznie cztery miesiące byłem odcięty od spotkań ligowych, a treningi rozpocząłem po trzech miesiącach. Fajnie jest wrócić do pełnego treningu i obciążeń, które teraz się nasilają. To normalne w tym okresie. Jedziemy na obóz do Turcji, tam będziemy schodzić z obciążeń i przygotowywać się do ligi - powiedział zawodnik bielskiego klubu.
Największym mankamentem Podbeskidzia w rundzie jesiennej była słaba gra w defensywie. Powrót do zdrowia Jarocha to dobra wiadomość dla trenera Roberta Podolińskiego. Optymistycznie nastrajać może również wynik sparingu, gdyż bielszczanie nie stracili gola. - W pierwszej połowie prowadziliśmy 4:0. Po przerwie nie udało nam się podwyższyć wyniku, ale też nie straciliśmy bramki. To jest bardzo ważne, bo wiadomo, że w lidze traciliśmy dużo goli i musimy się skupić na defensywie - stwierdził Jaroch.