Pierwsza połowa miała dwie fazy. Początek należał zdecydowanie do ekipy Louisa van Gaala, która zyskała bardzo dużą przewagę w polu i zepchnęła rywala do głębokiej defensywy. Sęk w tym, że nie potrafiła tej dominacji udokumentować. Najlepszą okazję miał w 18. minucie Anthony Martial. Były piłkarz AS Monaco oddał fantastyczny strzał z narożnika pola karnego, ale jeszcze lepiej między słupkami spisał się Thibaut Courtois, który obronił końcami palców.
Z upływem czasu Chelsea zaczęła się budzić i w ostatnim kwadransie przed przerwą to ona prezentowała się zdecydowanie lepiej. W 35. minucie powinna nawet objąć prowadzenie. Willian z dziecinną łatwością oszukał na prawym skrzydle Camerona Borthwicka-Jacksona, wyłożył piłkę Oscarowi, ale ten stojąc tuż przed bramką przeciął powietrze.
W doliczonym czasie pierwszej części miała natomiast miejsce duża kontrowersja. Fenomenalnej okazji nie wykorzystał wtedy John Terry, którego strzał z kilku metrów łokciem zablokował Daley Blind. Stoper The Blues gorąco protestował, domagając się rzutu karnego, lecz Michael Oliver pozostał niewzruszony. Trudno jednoznacznie ocenić tę sytuację. Holender na pewno nie zagrał celowo, z drugiej strony gdyby nie ta interwencja, piłka najpewniej wpadłaby do siatki. Odniósł więc ogromną korzyść.
Po przerwie widowisko jeszcze zyskało na atrakcyjności. W 61. minucie wynik otworzyli przyjezdni, a zrobili to po znakomitej akcji. Borthwick-Jackson dośrodkował płasko z lewego skrzydła, Wayne Rooney bardzo przytomnie zgrał piłkę do Jessego Lingarda, a ten się z nią odwrócił i uderzył w okienko. Tego nie obroniłby żaden bramkarz świata!
Czerwone Diabły miały w garści znakomity wynik, jednak Chelsea - niczym wściekły lew - rzuciła się do szaleńczych ataków i momentami zamykała rywala pod jego polem karnym. Długo wydawało się, że londyńczycy nic nie wskórają, bo David de Gea fenomenalnie obronił strzały Branislava Ivanovicia i Cesca Fabregasa.
Gospodarze byli jednak konsekwentni i w pierwszej doliczonej minucie dopięli swego. Borthwick-Jackson złamał linię spalonego, natychmiast spożytkował to Fabregas i po jego prostopadłym podaniu Diego Costa minął De Geę, a następnie trafił z ostrego kąta do pustej bramki.
W tym momencie Chelsea poczuła krew i niewiele brakowało, a sięgnęłaby po pełną pulę! W 96. minucie znów świetnie pokazał się Costa, który zwiódł w polu karnym jednego z obrońców, uderzył płasko w krótki róg, jednak tym razem hiszpański bramkarz uratował Manchester United przed porażką.
Pojedynek trwał tak długo, bowiem w trakcie drugiej połowy groźnie wyglądającej kontuzji prawej nogi - i to bez udziału przeciwnika - doznał Kurt Zouma. Po kilkuminutowej interwencji lekarskiej francuski obrońca z wielkim grymasem bólu opuścił boisko na noszach, a jego miejsce zajął Gary Cahill.
To jedyny przykry aspekt niedzielnego meczu, bo samo widowisko było fenomenalne. Sęk w tym, że remis nic nie daje żadnej z drużyn. Czerwone Diabły tracą sześć punktów do pierwszej czwórki, a Chelsea wciąż tkwi w dolnej połowie tabeli.
Chelsea Londyn - Manchester United 1:1 (0:0)
0:1 - Jesse Lingard 61'
1:1 - Diego Costa 90+1'
Składy:
Chelsea Londyn: Thibaut Courtois - Branislav Ivanović, Kurt Zouma (59' Gary Cahill), John Terry, Cesar Azpilicueta, John Obi Mikel, Nemanja Matić (67' Pedro Rodriguez), Willian, Cesc Fabregas, Oscar (54' Eden Hazard), Diego Costa.
Manchester United: David de Gea - Matteo Darmian, Chris Smalling, Daley Blind, Cameron Borthwick-Jackson, Marouane Fellaini (79' Morgan Schneiderlin), Michael Carrick, Jesse Lingard (86' Memphis Depay), Juan Mata (90+5' Ander Herrera), Anthony Martial, Wayne Rooney.
Żółte kartki: Daley Blind, Jesse Lingard, Chris Smalling (Manchester United).
Sędzia: Michael Oliver.
Zobacz wideo: Bartosz Kapustka: Galatasaray? Na razie mówię "nie"
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.
Podejrzewam że nie oglądał Pan tego meczu albowiem był on na przeciętnym poziomie a emocji było jak na lekars Czytaj całość