Podbeskidzie Bielsko-Biała od początku dobrze grało w defensywie i czekało na swoją szansę. Bielszczanie szybko doczekali się pierwszego gola, którego zdobył Robert Demjan. Do przerwy Górale zasłużenie prowadzili 1:0. Po przerwie lepiej zaczęli grać poznaniacy, którzy w 62. minucie doprowadzili do wyrównania, lecz było to wszystko, na co było stać tego dnia mistrzów Polski.
Chwilę później Podbeskidzie prowadziło po bramce Marka Sokołowskiego, który następnie wybił piłkę z linii bramkowej po strzale Kownackiego i zapobiegł stracie gola. W końcówce Górale dokonali dzieła zniszczenia Lecha, a gole zdobyli Mateusz Szczepaniak i Jakub Kowalski. Bielszczanie jeszcze raz umieścili piłkę w siatce, ale sędzia dopatrzył się spalonego.
- Przede wszystkim chciałbym bardzo podziękować drużynie za reakcję na porażkę w Gdańsku. Tylko tego i aż tego oczekiwałem po spotkaniu z Lechem Poznań. Nie spodziewałem się tak wysokiego zwycięstwa. Jak widać po mojej twarzy, jestem w euforii - przyznał trener Podbeskidzia, Robert Podoliński.
Dla bielskiego zespołu było to pierwsze w tym sezonie zwycięstwo przed własną publicznością. Przed spotkaniem Górale zapowiadali, że chcą odczarować swój stadion. Był to jednocześnie pierwszy wygrany mecz przy Rychlińskiego od dziesięciu kolejek. - Nie korzystamy z pomocy sił nadprzyrodzonych, tylko praca - żartował Podoliński.
Trener Górali przyznał, że miał pomysł na mistrzów Polski. - Co było kluczem do zwycięstwa? Niezła skuteczność, dobra i skuteczna gra w kontrataku, bo z tym mieliśmy ogromne problemy w Gdańsku. Jakościowo był to zupełnie inny zespół. Mieliśmy pomysł na Lecha i to też zadecydowało. Próbowaliśmy wyeliminować największe atuty mistrzów Polski. Oprócz momentów gdzie Szymon Pawłowski robił nam wodę z mózgu nam się to udawało. Istotna była też współpraca między Demjanem i Szczepaniakiem - powiedział Podoliński.
Po meczu kapitan Górali, Marek Sokołowski, przyznał, że tak dobra gra była reakcją na sędziowanie podczas meczu w Gdańsku. - Nie odnoszę się do tego, troszeczkę emocje opadły. Nikt nam celowo w Gdańsku krzywdy nie chciał zrobić. Błędy popełniamy zarówno my, jak i arbitrzy. To nie była reakcja na to, co zrobił sędzia, a zwykła złość na wynik w Gdańsku. Proszę mi wierzyć, nie rzucaliśmy rzutkami w podobiznę sędziego w szatni - stwierdził Podoliński.
Zobacz wideo: Kuriozalna sytuacja podczas sparingu w Hiszpanii. Wiatr niemal zdmuchnął bramkę z boiska
Źródło: WP SportoweFakty
Wielkiej Legii !:)