To było wielkie piłkarskie święto. Na trybunach Stadionu im. Ernesta Pohla zasiadło prawie 25 tysięcy kibiców. Po raz pierwszy dla fanów otwarto trzy trybuny nowego obiektu. Mecz miał specjalną oprawę, a kibice głośnym dopingiem wspierali Górnik Zabrze od pierwszego gwizdka. Dodajmy, że na trybunach zabrało kibiców Ruchu Chorzów.
Od początku lepiej prezentowali się niesieni żywiołowym dopingiem gracze Górnika Zabrze. W 3. minucie blisko zdobycia bramki był Radosław Sobolewski, lecz piłka po jego strzale głową nieznacznie minęła słupek bramki strzeżonej przez Matusa Putnocky'ego. Chwilę później na strzał z dystansu zdecydował się Aleksander Kwiek, który również minimalnie chybił. Chorzowianie nie zamierzali cofać się do defensywy i również odpowiadali groźnymi atakami.
Górnik przeprowadzał kolejne akcje i wydawało się, że bramka dla gospodarzy jest kwestią czasu. Było to jednak złudne wrażenie. W 13. minucie Putnocky złapał piłkę po strzale Jose Kante, a chwilę później Słowak obronił uderzenia Pawła Widanowa i Sebastiana Stebleckiego. Po początkowym naporze Trójkolorowych gra się wyrównała. Swoich szans szukali chorzowianie, lecz mądrze grająca defensywa Górnika łapała rywali na spalonych.
Po dobrym i żywym początku żadna z drużyn nie potrafiła przejąć inicjatywy. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry Paweł Oleksy uciszył trybuny stadionu przy Roosevelta. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Michał Koj strącił piłkę w pole bramkowe, gdzie zapolował na nią właśnie Oleksy i strzałem głową pokonał Radosława Janukiewicza. Dla obrońcy Niebieskich był to drugi gol w derbowych pojedynkach w tym sezonie.
Chorzowianie drugą połowę rozpoczęli podbudowani korzystnym rezultatem. W pierwszych minutach tej części mieli okazje, by podwyższyć prowadzenie. Następnie do głosu doszli zabrzanie, którzy za wszelką cenę chcieli doprowadzić do wyrównania. Brakowało im jednak albo skuteczności, albo pomysłu na zakończenie akcji. Z kolei goście cofnęli się do obrony i czekali na kontrataki. Po jednym z nich blisko zdobycia gola był Mariusz Stępiński.
Grający pod dużą presją zabrzanie nie potrafili znaleźć sposobu na to, by sforsować defensywę rywali. To chorzowianie stwarzali sobie kolejne sytuacje. W 68. minucie powinno być 2:0 dla gości, ale piłkę zmierzającą do siatki po strzale Kamila Mazka wybił Mariusz Magiera.
Górnicy starali się doprowadzić do wyrównania, częściej gościli na połowie rywali, ale nie przeradzało się to na strzały. Z kolei chorzowianie groźnie kontrowali. W 80. minucie gola zdobył Mazek, który zrehabilitował się za wcześniejsze pudło. Górnik nie sprostał oczekiwań i w Wielkich Derbach Śląska musiał uznać wyższość Ruchu Chorzów. Niebiescy po raz drugi w tym sezonie pokonali ostatnich w tabeli zabrzan.
Górnik Zabrze - Ruch Chorzów 0:2 (0:1)
0:1 - Paweł Oleksy 45+3'
0:2 - Kamil Mazek 80'
Składy:
Górnik Zabrze: Radosław Janukiewicz - Paweł Widanow, Adam Danch, Ołeksandr Szeweluchin, Mariusz Magiera - Radosław Sobolewski (73' Michał Janota), Aleksander Kwiek, Roman Gergel, Sebastian Steblecki (46' Paweł Golański), Łukasz Madej (73' Maciej Korzym)- Jose Kante.
Ruch Chorzów: Matus Putnocky - Martin Konczkowski, Michał Koj, Rafał Grodzicki, Paweł Oleksy - Kamil Mazek (89' Łukasz Hanzel), Łukasz Surma, Maciej Iwański, Patryk Lipski, Tomasz Podgórski (76' Marek Zieńczuk) - Mariusz Stępiński (90' Michał Efir).
Żółte kartki: Roman Gergel, Paweł Widanow, Mariusz Magiera (Górnik Zabrze) oraz Michał Koj (Ruch Chorzów).
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Widzów: 24 563.
Łukasz Witczyk z Zabrza
Zobacz wideo: Dawid Kownacki: zagraliśmy jak chłopcy
Źródło: TVP S.A.