- Nie wiem czym zostałem trafiony, ale za ciężkie to to nie było. Jak wszyscy widzieli był karny. Moje zachowanie nie było spowodowane wielkim bólem, a raczej podszedłem do tego od strony psychologicznej i chciałem w pewien sposób rozproszyć Milosa Krasicia. Uderzenie nie było mocne - przyznał wprost Bartłomiej Drągowski. - Po tej sytuacji bramkarz wdał się w konflikt z kibicami z Gdańska. - Kibice zaczęli na mnie krzyczeć, ale to ich wina, że trzymałem się za rękę. W końcu to oni rzucili zapalniczką - dodał.
Milos Krasić nie dał się jednak podpuścić i strzelił w tę stronę, gdzie za rękę trzymał się bramkarz. - Możemy się śmiać, ale jednak mi do śmiechu nie jest. Pięć razy wyjmowałem piłkę z bramki. Myślałem, że za tym piątym razem siądą mi plecy jak się schylałem. Mecz był ciężki, a Lechia była zdecydowanie lepsza. Mogła wygrać jeszcze wyżej - przyznał szczerze Bartłomiej Drągowski.
Podczas sytuacji przed rzutem karnym, Drągowski podbiegł do Michała Probierza. - Teraz jak tak o tym myślę to wszystko wydaje się być śmieszne i na dobrą sprawę niepotrzebne. Mogłem tak nie pajacować. Liczyłem na to, że Krasicia to wyprowadzi z równowagi. O walkowerze nie myślałem, ale zastanawiałem się czy jutro nie wstawić do internetu zdjęcia z gipsem - śmiał się bramkarz Jagiellonii Białystok.
Lechia nie miała większych problemów z pokonaniem Jagiellonii. Gospodarze bardzo dobrze grali w defensywie, utrzymywali się przy piłce i musieli doprowadzić do końca. - Musimy wyciągnąć wnioski z tego spotkania i popracować. Po pierwszej połowie przegrywaliśmy 0:3. Straciliśmy bramkę do szatni i nie wpływało to na nas pozytywnie. Lechia grała ofensywnie, pressingiem i mogliśmy się tego spodziewać. Na dobrą sprawę niczym nam nie zaskoczyła - zakończył.
Zobacz wideo: Tomasz Jodłowiec: Musieliśmy zmazać plamę po meczu z Termaliką
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.