Przypomnijmy, że z powodu fatalnego stanu murawy na Kolporter Arenie zaplanowany na 29 lutego mecz z Białą Gwiazdą został przełożony. Tym razem nic już nie stanie na przeszkodzie i podopieczni Marcina Brosza będą mogli powalczyć o arcyważne trzy punkty.
Szkoleniowiec Korony nie chce wypowiadać się na temat najbliższego rywala, w którego szeregach doszło niedawno do zmiany trenera. - Dla najważniejsza jest Korona. Musimy być dobrze przygotowani nie tylko na pierwsze, ale też ostatnie minuty, co pokazał mecz w Bielsku, ponieważ robią się one newralgiczne. Jeśli do tego będziemy mieli plan, to jestem przekonany, że z każdym możemy uzyskiwać dobry wynik - stwierdził.
Kielczanie w ostatniej kolejce zremisowali z Podbeskidziem (1:1) zostawiając na murawie wiele zdrowia. Czy może to wpłynąć na przebieg wtorkowej batalii? - Te problemy mają wszyscy. Patrząc w terminarz wiedzieliśmy, jak to będzie wyglądało i liczyliśmy się z tym - przekonuje. Brosz nie wyklucza, że kolejny raz dojdzie do zmian w wyjściowej jedenastce.
- Dla nas ważni są wszyscy zawodnicy, którzy mają okazje wyjść z cienia. Przykładem jest Diaw. Nikt nie przypuszczał, że wystąpi, a okazało się, że zagrał bardzo dobrze. Liczę na tych piłkarzy, którzy grają mniej, bo w tych kluczowych momentach mogą być bohaterami - przyznał.
Powrót pauzującego w Bielsku z powodu żółtych kartek Radka Dejmka najprawdopodobniej sprawi, że chwalony przez wielu Elhadji Pape Diaw wróci na ławkę rezerwowych. - Nie wiem, czy nie rzucilibyśmy na niego odpowiedzialności zbyt wcześnie - tłumaczył trener Korony. Roszady mogą dotknąć też innych formacji. - Z Podbeskidziem de facto graliśmy dwójką napastników i nie wpłynęło to na ilość sytuacji. Więcej ich było, gdy zaczęliśmy grać naszym starym schematem. Na ten moment mamy 2-3 warianty.