Dawid Janczyk: Skupiłem się tylko na grze w piłkę

Artur Długosz
Artur Długosz
Wierzy pan w siebie? W to, że będzie strzelał bramki, wróci do formy?

- Oczywiście, że tak. Jestem przekonany, że moje dobre prowadzenie się, pozwoli mi zadebiutować w Sandecji. Może już niebawem.

Dlaczego wybrał pan Sandecję?

- Wróciłem do domu. Tutaj czuję się dobrze, znam tu wielu ludzi. Jak mam tylko wolną chwilę, jadę do Warszawy do rodziny, albo żona z dziećmi przyjeżdżają tutaj.

Co pan robił po tym, jak zakończył przygodę z Piastem Gliwice?

- Rozwiązałem kontrakt z Piastem, chwilę później urodziła mi się córeczka. Tak naprawdę byłem cały czas z rodziną, w domu. Robiłem też coś dla siebie - jakaś siłownia, bieganie. Wiadomo jednak, że to nie to samo. W pewnym momencie pomyślałem, że jeszcze raz trzeba spróbować stanąć twardo na nogi, a nie funkcjonować bez żadnych celów.

Dużo pan wycierpiał w czasie zimowych przygotowań? Czytałem wypowiedzi trenera Sandecji od przygotowania fizycznego - miał pan pracować najwięcej ze wszystkich.

- Musiałem nadrobić zaległości. Trenowałem dwa razy dziennie z drużyną, raz indywidualnie co drugi dzień. Te przebiegnięte kilometry cały czas nabijałem, do tego siłownia, basen, odnowa biologiczna.

Jest pan zadowolony z tego, w jakiej już jest pan formie, czy jeszcze jest dużo do zrobienia?

- Czuję się w tym momencie bardzo dobrze. Myślę, że to moje przygotowanie fizyczne zaowocuje i niedługo dostanę szansę grania.

A z całej pana kariery jest pan zadowolony? To wszystko mogło inaczej wyglądać i dziś mógłby pan być nie w Sandecji, ale w innym klubie.

- Kariera to tak naprawdę nie wszystko. Najważniejsze jest zdrowie, rodzina. Kariera potoczyła się tak, jak się potoczyła. Mogłem podjąć inne decyzje, związać się z innymi ludźmi. Jedni chcieli pomóc, drudzy chcieli zarobić pieniądze. Trafiłem do Rosji, gdzie trudno być samemu.

Marzyły się panu wielkie kluby?

- Jak każdemu gdy był dzieciakiem. Jak miałem 20 lat wyjeżdżałem z Legii do CSKA Moskwa. Później grałem w Belgii. Za każdym razem myślałem, że uda mi się coś więcej. Ale noga powinęła się raz, drugi.

Wraca pan jeszcze w wspomnieniach do mistrzostw w Kanadzie? Do tego, jak pan strzelał tam bramki, jak to się wtedy wszystko fajnie układało?

- Czasami lubię pooglądać te bramki. To motywuje, fajnie powspominać. To był fajny okres w życiu.

Kiedy to wszystko się zepsuło? Wtedy, gdy był pan w Rosji?

- Nie, nie sądzę. Do Rosji pojechałem, bo tak chciała Legia, tak chcieli menadżerowie. I ja się zgodziłem. Równia pochyła zaczęła się w Belgii, jak klub się rozpadł, ja musiałem rozwiązać kontrakt, wróciłem do Polski. Wtedy się zaczęły kłopoty. Cała wina jest tak naprawdę z mojej strony.

Żałuje pan tego wyjazdu do Rosji?

- Nie, nie żałuję. Rosja dała mi pierwszą reprezentację, Ligę Mistrzów, duże doświadczenie życiowe. Dała mi też zarobić pieniądze. Z perspektywy sportowej i tego, że w wieku 20 lat człowiek zdobył takie doświadczenia, nie ma czego żałować.

Założył pan sobie jakiś cel? Wyznaczył pan sobie ile goli chce strzelić?

- Nie, nie zakładałem, ile strzelę goli. Najważniejsze dla mnie jest to, by jak najszybciej w końcu wrócić na boisko, zagrać w meczach ligowych o punkty, gdzie jest dużo większa presja i wtedy zobaczyć w którym miejscu tak naprawdę jestem i czy jeszcze dalej mogę.

Rozmawiał Artur Długosz

Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: kapitalny nokaut w mma
Źródło: WP SportoweFakty
Czy Dawid Janczyk będzie grał w podstawowym składzie Sandecji Nowy Sącz?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×