Dosadne słowa Marcina Kamińskiego: Nie mamy prawa być źli

Marcin Kamiński bez ogródek przyznał, że Lech nie mógł wygrać meczu ze Śląskiem, bo zrobił na boisku niewiele, by dać sobie szansę na korzystny wynik. Podopieczni Jana Urbana zawiedli na całej linii i sami doskonale zdają sobie z tego sprawę.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
Jakub Piasecki/WP SportoweFakty / Jakub Piasecki/WP SportoweFakty

- Od początku nasza gra wyglądała źle i nie tak, jak sobie planowaliśmy. Szybko stracona bramka zbiła nas z tropu. Był moment, że nacisnęliśmy przeciwnika, ale też w żaden sposób nie potrafiliśmy mu zagrozić, co bardzo boli. Nie możemy być źli, bo nie stworzyliśmy zbyt wielu klarownych sytuacji - przyznał szczerze Marcin Kamiński.

Sytuacja kadrowa Kolejorza była fatalna (z powodu kontuzji i kartek zabrakło aż siedmiu piłkarzy). - Nie wolno nam się w ten sposób usprawiedliwiać, zresztą gdybyśmy wygrali, to nikt by nie mówił o problemach personalnych - dodał stoper.

Kolejorz definitywnie stracił szansę na pierwszą czwórkę w fazie zasadniczej, zatem w decydującej rundzie tylko trzykrotnie zagra u siebie. Wobec kiepskiej sytuacji w tabeli Ekstraklasy coraz większe znaczenie zaczyna mieć Puchar Polski, w którym poznaniaków czeka we wtorek półfinałowy rewanż z Zagłębiem Sosnowiec.

- Nie możemy mieć takiego podejścia. Porażki cholernie nas bolą, są niepotrzebne, ale nie można przecież nagle wszystkich sił rzucić na Puchar Polski, a ligę odpuścić. W niej też trzeba odrabiać straty, tym bardziej, że europejskie puchary tą drogą wciąż są realne - stwierdził Kamiński.

Nie doszło jednak do rehabilitacji ekipy Jana Urbana po niedawnej przegranej 0:2 z Legią Warszawa. - Każdy chciał się odbudować i czujemy wielki żal, bo byliśmy dalecy od formy, która pozwoliłaby nam myśleć o zwycięstwie - zakończył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×