Legia objęła prowadzenie w 20. minucie po bramce Ondreja Dudy. Goście wyrównali na początku drugiej części meczu, gdy Arkadiusza Malarza pokonał Grzegorz Kuświk. W 55. minucie gospodarze mieli świetną okazję na zdobycie drugiej bramki, jednak do siatki nie zdołali trafić ani Nemanja Nikolić (lechiści wybili piłkę z linii bramkowej), ani Guilherme (strzał w słupek).
Po chwili Lechia wyprowadziła szybką kontrę, którą faulem na Michale Maku przerwał Ariel Borysiuk. Legionista został ukarany czerwoną kartką.
- Widziałem, że Mak wychodzi sam na sam z naszym bramkarzem i zaryzykowałem wślizg. Ryzyko się nie opłaciło. Trafiłem akurat na najszybszego zawodnika w Lechii, nie udało się wybić piłki i musiałem opuścić boisko. Takie życie. Dostaję wiadomości, że faktycznie sędzia powinien pokazać czerwoną kartkę - mówił po meczu Borysiuk.
Grając w dziesiątkę Legia atakowała znacznie rzadziej i mniej groźnie. Inicjatywę przejęli goście, ale nie byli w stanie zdobyć zwycięskiego gola. Zdaniem Borysiuka podział punktów jest sprawiedliwy.
- Trzeba szanować ten punkt. Zarówno my, jak i Lechia, mieliśmy swoje sytuacje i remis wydaje mi się sprawiedliwym wynikiem. Lechia postawiła trudne warunki, moim kolegom ciężko się grało w osłabieniu. Liczyliśmy na kontrataki, jeszcze w 90. minucie mogliśmy strzelić zwycięską bramkę. Powtarzam jednak, że powinniśmy szanować remis - powiedział pomocnik Legii.
Po 29. kolejkach Legia jest liderem Ekstraklasy. Lechia zajmuje ósme miejsce i o tym, czy zagra w grupie mistrzowskiej, czy spadkowej, zadecyduje ostatnia runda spotkań fazy zasadniczej.
Zobacz wideo: Juskowiak: Linetty na pewno pojedzie na Euro
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.