WP SportoweFakty: O co pytają pana najczęściej po powrocie do Polski?
Rafał Wolski: Co się stało, że tak dobrze gram i jak to zrobiłem.
Zna pan odpowiedź?
- Nikt nie liczył na to, że tak szybko się odbuduję. Nawet ja. Nie dawałem sobie czasu na powrót do formy. Chciałem po prostu wskoczyć do składu i grać regularnie. Udowodnić, że to, co działo się ostatnio za granicą, było nieporozumieniem. Chciałem wyrzucić z siebie wszystkie negatywne emocje i udowodnić, na co mnie stać.
Czego pan potrzebował, by to pokazać?
- Regularności i zaufania. Trenerzy Wisły wrzucili mnie na głęboką wodę, ale czułem, że mnie to nie przerośnie. Chciałem zebrać jak najwięcej minut, a nie tylko trenować. Wcześniej każdy oczekiwał ode mnie nie wiadomo czego, a ja nie grałem i brakowało mi pewności siebie.
Rozmawialiśmy z trenerem KV Mechelen na pana temat. Aleksandar Janković powiedział, że pana umiejętności techniczne były dla niego wyzwaniem, że dotąd nie miał do czynienia z tak dobrze wyszkolonym piłkarzem.
- Nie wiem, co powiedzieć, dziwne słowa. Skoro trener tak twierdził, to sam się dziwię, dlaczego tam nie grałem. Często z nim rozmawiałem. Zapewniał, że będę grał, że na to zasługuję i dostanę szansę. To były puste słowa. Nie czułem od szkoleniowca zaufania. W dalszej perspektywie było to widać.
Kto panu doradził ten kierunek?
- Potrzebowałem zmiany otoczenia. Na wypożyczeniu w Bari mi nie wyszło i trudno było o angaż w Serie A. Przed przyjściem do Belgii rozmawiałem z trenerem Jankoviciem. Myślałem, że będzie to wyglądało inaczej. Zapewniał, że będę grał. Chciałem zrobić swoją robotę, odbudować się. Najbardziej boli mnie to, że nie czułem się od nikogo gorszy. Dałbym sobie radę, a jednak nie dostawałem wielu szans.
To prawda, że w zimowym okienku chciała pana również Legia?
- W tym nie, wcześniej pojawiały się zapytania.
Były gracz Legii przechodzi do Wisły. To był trudny wybór?
- Ani przez chwilę nie zastanawiałem się, że przez to, iż grałem w Legii, nie mogę trafić do Wisły. Zawsze będę kibicował Legii w europejskich pucharach czy w meczach, gdy nie będziemy grali przeciwko sobie. Tam się wychowałem, dorastałem jako piłkarz. Pewnych rzeczy nie można zapomnieć, mam fajne wspomnienia z tego miejsca, od małego kibicowałem drużynie, ale to już przeszłość. Tamten etap w swojej karierze zamknąłem i to, co dzieje się w Legii, mnie nie interesuje.
Legionista uratował Wisłę.
- Ja pomogłem Wiśle, a klub mnie. Wiedziałem od początku, że wyjdziemy z kryzysu i zaczniemy punktować. Potrzebowaliśmy spokoju, sugestii od trenera. Wdowczyk poukładał drużynę, zaszczepił w nas chęć zwyciężania i grania ofensywnie. Zarządza twardą ręką, to charakterny człowiek. Trener wie jak wszystko ułożyć. Czym kupił szatnię? Spokojem. Ma swój cel, zadania i pomysł. Wszedł do szatni, powiedział co mamy robić, a my to wykonujemy.
Ktoś z Fiorentiny się do pana odzywał? W siedmiu meczach dla Wisły strzelił pan trzy gole i miał pięć asyst.
- Przed przyjściem do Wisły rozmawiałem krótko z ludźmi z Fiorentiny. Usłyszałem, że chcą dla mnie jak najlepiej, że mnie obserwują. Nikt się do mnie nie odzywał po tym dobrym okresie w Wiśle.
Chce pan wrócić do Florencji po sezonie, czy zostać w Polsce?
- Nie wiem czy chciałbym wrócić akurat do Fiorentiny, ale na pewno za granicę. Czuję, że nie pokazałem tam wszystkich walorów, czegoś nie dokończyłem, mam coś do udowodnienia. Jeszcze nie rozmawiałem na temat przyszłości z agentem i klubem. Wstrzymam się do zakończenia rozgrywek.
Od jakiegoś czasu nie reprezentuje już pana Cezary Kucharski. Zmiana agenta była konieczna?
- Dziękuje Czarkowi za wspólne lata, podczas których współpracowaliśmy. Czegoś jednak brakowało: kontaktu, wspólnej rozmowy. Doszliśmy do punktu, w którym nasze drogi się rozeszły. Nie szło to później w dobrą stronę.
Podobno Kucharski nie miał z panem łatwej współpracy. Ponoć często pan marudził, że nie gra w pierwszym składzie i polubił pan nocne życie we Florencji.
- Całkiem możliwe, że Czarek powiedział tak, bo miał do mnie żal, że się rozstaliśmy. Nie chcę się bawić w przepychanki słowne. Dalej nie współpracujemy i tyle.
Liczy pan na powołanie do kadry tuż przed mistrzostwami Europy?
- Trenerzy kadry pochodzą z Krakowa, często bywają na meczach Wisły. Powiedzmy, że cały zespół jest obserwowany. Często po meczach spotykamy trenerów, głównie asystenta Bogdana Zająca. Wymienimy kilka zdań bardziej odnośnie meczów, niż ewentualnego powołania.
Ale szansa na najbliższe zgrupowanie jest?
- Wiadomo, jakie miałem ostatnie lata. Powołaniem byłbym zdziwiony. Jeżeli znalazłbym się w kadrze na Euro, to byłoby super. Bardziej koncentruje się jednak na kolejnych eliminacjach.
Rozmawiał: Mateusz Skwierawski
Treningi, kwalifikacje i wyścig 2016 FORMULA 1 PIRELLI CHINESE GRAND PRIX na żywo tylko w Eleven Sports. SPRAWDŹ, gdzie oglądać kanał.
Zobacz wideo: Ruch chce włączyć się do walki o Europejskie Puchary
{"id":"","title":""}