Mateusz Mak: Już patrzyliśmy na zegarki...
Mateusz Mak był bardzo bliski zapewnienia Piastowi trzech punktów w meczu z Cracovią. Jego radość zniszczył jednak Miroslav Covilo.
Gospodarzom zabrakło kropki nad "i" w postaci drugiego trafienia. - Mówiliśmy to sobie wzajemnie i trener też nam powtarzał, żeby strzelić na 2:0, bo wtedy będzie nam dużo łatwiej. Wiedzieliśmy, że Cracovia ostatnio gra może i słabiej, ale w ofensywie nadal ma duży potencjał. I przekonaliśmy się niestety o tym w 90. minucie... - kręcił głową pomocnik.
Gdy Miroslav Covilo pokonał Jakuba Szmatułę, to 24-latek spoglądał na boisko już z perspektywy ławki rezerwowych. - Z ławki zdecydowanie gorzej przeżywa się mecz. Nerwów jest więcej i dominują emocje, bo chciałoby się pomóc kolegom. Każdy zawodnik spoglądający z boku na pewno przeżywa to samo. Jesteśmy jedną drużyną i każdy walczy za drugiego. Tak samo będzie w Poznaniu, gdzie interesuje nas tylko zwycięstwo. W ogóle nie bierzemy pod uwagę innej opcji - zakończył Mateusz Mak.
Zobacz wideo: Maciej Sadlok: jak zawsze graliśmy nerwowo