Karol Linetty z każdym spotkaniem udowadnia, jak wiele znaczy dla Kolejorza i z jak wielkim zarobkiem dla klubu może się wiązać jego transfer, do którego najpewniej dojdzie już latem. Póki co jednak usługami tego zawodnika mogą się cieszyć w Poznaniu i to on w pierwszej połowie był postacią absolutnie kluczową. Już w 6. minucie - po tym jak o piłkę powalczył przed polem karnym Darko Jevtić - nie dał Jakubowi Szmatule szans precyzyjnym płaskim strzałem, zaś krótko przed przerwą "maczał palce" przy drugim golu, bo po to po jego uderzeniu bramkarz Piasta tak odbił piłkę, że z bliska do siatki niezbyt czysto, lecz skutecznie wtoczył ją Nicki Bille Nielsen.
Wisienką na torcie mógł być gol Linettego, który ostatecznie nie padł. Po 30 minutach młody pomocnik - jakby od niechcenia - oddał kapitalny techniczny strzał z narożnika pola karnego i obił spojenie słupka z poprzeczką.
Mylił się jednak ten, kto myślał, że pierwsza część była widowiskiem jednostronnym. Gliwiczanie nie potrafili wyprowadzić ciosu, ale momentami solidnie gospodarzy straszyli. Tak było choćby w 14. minucie, gdy po główce Josipa Barisicia i instynktownej interwencji Jasmina Buricia piłka odbiła się od poprzeczki.
Zobacz wideo: "4-4-2": kulisy przygotowań Biało-Czerwonych do Euro 2016
{"id":"","title":""}
2:0 do przerwy i mimo wszystko wydawało się, że ekipa Jana Urbana ma komfortową sytuację. Nic z tych rzeczy! Po zmianie stron Piast rzucił się do ataku i w ciągu niespełna kwadransa odrobił całość strat! Zaczęło się od kapitalnego zagrania Kamila Vacka za plecy obrońców, które perfekcyjnie wykończył Sasa Zivec. W 61. minucie natomiast ręce same składały się do oklasków, bo tego co zrobił Patrik Mraz nie powstydziłyby się największe futbolowe gwiazdy! Słowak dostał krótkie podanie od Martina Nespora i huknął nie do obrony z narożnika pola karnego. Uderzona z rotacją piłka wpadła do siatki przy słupku, a Burić - choćby wspiął się na wyżyny - nie byłby w stanie nic poradzić.
Kto wie czy gliwiczanie nie poszliby za ciosem i nie sięgnęliby w Poznaniu po pełną pulę, gdyby nie bezmyślne zachowanie Vacka w 68. minucie. Czech bezpardonowo zaatakował od tyłu Dawida Kownackiego i sędzia Bartosz Frankowski wyrzucił go z boiska. Można mieć pewne zastrzeżenia co do wysokości kary, nie zmienia to jednak faktu, że zawodnik Piasta postąpił skrajnie nieodpowiedzialnie.
Lech jednak nie potrafił wykorzystać przewagi liczebnej. Obraz gry w zasadzie się nie zmienił i poznaniacy zrobili w ofensywie za mało, by jeszcze wyszarpnąć zwycięstwo. Efekt? Remis 2:2, który nie może ich satysfakcjonować. Do wtorkowego rywala wciąż tracą osiem punktów.
Dla ekipy Radoslava Latala punkt wywalczony w stolicy Wielkopolski nie jest może osiągnięciem spektakularnym, lecz jego okoliczności i przede wszystkim korzystna sytuacja w tabeli każą tę zdobycz uszanować.
Szymon Mierzyński z Poznania
Lech Poznań - Piast Gliwice 2:2 (2:0)
1:0 - Karol Linetty 6'
2:0 - Nicki Bille Nielsen 38'
2:1 - Sasa Zivec 51'
2:2 - Patrik Mraz 61'
Składy:
Lech Poznań: Jasmin Burić - Tomasz Kędziora, Paulus Arajuuri, Marcin Kamiński, Tamas Kadar, Łukasz Trałka (68' Dawid Kownacki), Abdul Aziz Tetteh, Darko Jevtić (81' Maciej Gajos), Karol Linetty, Szymon Pawłowski, Nicki Bille Nielsen.
Piast Gliwice: Jakub Szmatuła - Tomasz Mokwa, Uros Korun, Hebert, Patrik Mraz, Sasa Zivec (82' Mateusz Mak), Bartosz Szeliga (46' Martin Nespor), Kamil Vacek, Radosław Murawski, Martin Bukata, Josip Barisić (74' Maciej Jankowski).
Żółte kartki: Abdul Aziz Tetteh, Tamas Kadar, Paulus Arajuuri (Lech Poznań).
Czerwona kartka: Kamil Vacek /69' za faul/ (Piast Gliwice).
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).
Widzów: 10 289.