- Nie tak wyobrażaliśmy sobie to spotkanie. Po zawodnikach widać było ciężar gatunkowy tego meczu. Mało z nich starało się wziąć grę na siebie. Rzadko wychodziliśmy na pozycję. Górnik stworzył sytuacje. Mieliśmy szczęście, że Kante nie trafił, choć sędzia nie zauważył tam ewidentnej ręki. Dobrze się stało, że to zostało wybronione - w taki sposób Michał Probierz skomentował słabą grę swojej ekipy w pierwszych 45 minutach.
Po przerwie nastąpiła poprawa postawy gospodarzy. Jagiellonia Białystok nie czekała już na to co zrobi Górnik Zabrze, sama starając się atakować. Okazji jednak było jak na lekarstwo. - Drugą połowę rozpoczęliśmy bardzo dobrze. Mieliśmy okazje. Byliśmy groźniejsi. Na treningach staraliśmy się dogrywać piłki z boku, ale w wielu momentach to nie wychodziło - tłumaczył Probierz.
Remis z Górnikiem to jednak nie tragedia. - Trzeba docenić wywalczony punkt. Wszyscy zdają sobie sprawę, że jest nerwowo, że walka trwa do końca. Zyskaliśmy punkt nad Podbeskidziem i utrzymaliśmy przewagę nad dwoma zespołami z dołu tabeli. Mobilizujemy się przed kolejnym meczem. Będziemy tam chcieli zamknąć temat utrzymania.
Trener odniósł się też do pracy arbitra Tomasza Musiała. - Temat sędziowania jest trudny. Staram się nie wypowiadać. Rzut karny na Szymonowiczu był ewidentny. Oglądaliśmy to i nikt nie miał wątpliwości. Przeżyliśmy zeszły sezon, więc trzeba przeżyć i ten - zakończył opiekun żółto-czerwonych.