Pierwsza połowa wyglądała tak, jakby gdańszczanie nie "dojechali" na mecz z Piastem Gliwice. Dopiero w drugich czterdziestu pięciu minutach pokazali się z lepszej strony, choć paradoksalnie, to wtedy stracili dwie bramki. - Nie weszliśmy dobrze w to spotkanie i przynajmniej przez pierwsze dwadzieścia minut nie byliśmy w stanie złapać swojego rytmu. Później jakoś udało się opanować grę, ale dominowała niedokładność szczególnie w momencie ostatniego podania. Nie byłem zadowolony z pierwszej połowy, a lepiej zaczęliśmy grać po przerwie - powiedział Piotr Nowak, trener Lechii Gdańsk.
Biało-zieloni pretensje mogą mieć tylko do siebie, bo w 78. minucie Sebastian Mila nie wykorzystał "jedenastki". - Szkoda, że Sebastian Mila nie strzelił karnego, bo ten gol byłby ukoronowaniem naszej lepszej gry w drugiej połowie. Nie da się też ukryć, że ta sytuacja wpłynęła na dalsze losy spotkania, bo powietrze nieco z nas zeszło - przyznał opiekun zespołu z Pomorza. - Sebastian niedawno wykorzystał rzut karny przeciwko Ruchowi Chorzów i tym razem również miał zaufanie nas wszystkich. Wziął na siebie odpowiedzialność, ale tym razem niestety nie trafił. Szkoda, że zmienił róg, w który posłał piłkę... - dodał.
Kilka chwil po pudle kapitana Lechii karnego miał Piast, którego pewnie wykorzystał Mateusz Mak, a już w doliczonym czasie gry wynik na 3:0 ustalił Josip Barisić. - Rzut karny dla Piasta przesądził losy rywalizacji. Szkoda, bo z przebiegu całego spotkania na pewno nie zasłużyliśmy na tak wysoką porażkę - spuentował szkoleniowiec gdańszczan.
ZOBACZ WIDEO Jan Urban: powinniśmy ten mecz przynajmniej zremisować
{"id":"","title":""}