- Słabo zagrał cały zespół. Razem wygrywamy i razem przegrywamy - mówi Mateusz Mak. Po 20 minutach niezłych ataków Piasta zespół z Gliwic został kompletnie zablokowany z przodu. Obrona Legii zagrała koncertowo.
- Legia z początku nie miała sytuacji, bramki padały po naszych błędach. Najpierw po rzucie rożnym, potem po stracie w wyprowadzeniu.
- Dziś Legia pokazała nam miejsce w szeregu. Pamiętajmy, że cały sezon w wykonaniu Piasta jest bardzo dobry. Nie chcę, żeby jeden mecz to zamazał - zaznacza piłkarz.
ZOBACZ WIDEO 4-4-2 - magazyn piłkarski Dariusza Szpakowskiego część 1. - Legia z Pucharem Polski (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Popełniliśmy za dużo taki prostych i dziecinnych błędów, a z takim przeciwnikiem jak Legia błąd często oznacza stratę bramki - rozkłada ręce.
- Plan był taki, żeby jak najdłużej nie stracić bramki. Wiedzieliśmy, że Legia zagra pressingiem i chcieliśmy ją wytrącać z równowagi. Ta bramka na 2:0 do szatni nas podłamała. Niby wyszliśmy na drugą połowę z myślą, żeby szybko strzelić, ale zamiast tego strzelił Hamalainen i było po zawodach - mówi.
- Daliśmy dziś trochę d... - przyznaje bez ogródek.
W przeciwieństwie do wielu zespołów Piast w Warszawie zagrał ofensywnie, nie bał się rzucić liderowi wyzwania.
- Chcieliśmy pokazać swój futbol, nie chcieliśmy się nastawiać defensywnie. Nie wyszło. Chcieliśmy grać swoją piłkę, ale Legia nie dawała za dużo miejsca z przodu. Okazję miał Sasa Zivec ale nie wpadło, a liczy się to co w sieci - dodaje.
Nie jest jednak przekonany czy rezultat odzwierciedla różnicę między zespołami.
- Wynik 4:0 jest duży, ale Legia ma 3 punkty więcej od nas, więc nie można powiedzieć, że w całym sezonie byli od nas tak dużo lepsi - mówi. - Nie tak sobie to wyobrażaliśmy. Zagraliśmy bardzo słabo. W środę gramy z Ruchem, to czas na rehabilitację. Tutaj nie pokazaliśmy tu zbyt wiele dobrego.