Starcie Bayernu z Manchesterem zapowiadałoby się jako festiwal goli. Ale, tak jak przed dwoma laty, za bary wezmą się Real i Atletico. Zatem będzie wojna i to totalna, na wyniszczenie, do krwi ostatniej. Ranni zostaną dobici, jeńców nikt nie weźmie.
(...)
Styl i skuteczność
Mecz w Mediolanie zapowiada się przede wszystkim jako batalia o to, kto narzuci swój styl gry. Atletico będzie chciało opanować środek pola, doprowadzić do zwarcia w tej strefie boiska, do walki tamże na kopniaki oraz kuksańce. I wyjść z tego klinczu z ciosem, a najlepiej dwoma. Celem Realu zaś stanie się rozciągnięcie gry na całe boisko i wymienianie podań w takim tempie, żeby zawodnicy Atletico biegali za piłką z wywieszonymi językami, ale rzadko jej dotykali i po pół godzinie byli martwi. Wtedy dobicie ich stanie się już tylko kwestią czasu. Atletico postara się spychać grę do środka, do kotła, Real - wyrzucać ją do skrzydeł, gdyż tę drużynę interesuje walka w dystansie, albo w półdystansie.
Zinedine Zidane będzie musiał podjąć decyzję, kogo rzucić do walki w środku pola, by jednak nie oddać tej części terenu za darmo. Czy uznać, że trzech środkowych pomocników da radę, czy też nakazać wspomaganie ich skrzydłowym bądź bocznym obrońcom, o ile zgoła nie Karimowi Benzemie? Ten drugi wariant wydaje się pewniejszy, bezpieczniejszy, ale z drugiej strony przecież podwojone ataki flankami są największym atutem Realu, nie należy z tego rezygnować by wzmocnić defensywę. Zatem: zastosować metodę pięści, zaciskającej się gdy piłkę zdobędzie rywal i rozprostowującej, gdy tylko zostanie ona odzyskana?
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski o Guardioli: naprawdę poleciały łzy (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
A Atletico? Tu trener dylematów taktycznych nie ma. Zespół zastosuje sposób gry przetestowany na Realu już wiele razy, ale z różnym skutkiem. Cholo wie, że jest on niezawodny wtedy, kiedy Los Blancos mają jakiejś problemy sami ze sobą, z organizacją swojej gry, natomiast gdy działają automatycznie i są w formie, potrafią sobie ze strategią Rojiblancos poradzić. Argentyńczykowi tak czy owak pozostaje się modlić o jedno: o skuteczność swoich napastników. Gdy Atletico zastosuje swój szaleńczy pressing, na pewno jakieś okazje po stratach graczy Realu zostaną stworzone, ale jeśli Torres i Griezmann zmarnują pierwszą i drugą, szanse zespołu na sukces spadną niemal do zera.
I gdybyśmy mieli oceniać, od czego przede wszystkim zależy to, kto wygra, to wskazalibyśmy właśnie na skuteczność napastników Rojiblancos.
Leszek Orłowski
Czytaj więcej w "PN"
Tomasz Iwan prosi kibiców o zrozumienie