Do trzech razy sztuka? Bartłomiej Pawłowski wraca silniejszy do Lechii Gdańsk

W szczycie formy wyjechał podbijać Hiszpanię, po powrocie do Polski dwa razy bez powodzenia próbował zbudować swoją pozycję w Lechii. Bartłomiej Pawłowski wierzy w to, że tym razem będzie pewnym punktem gdańskiego klubu.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Bartłomiej Pawłowski jeszcze w barwach Lechii Gdańsk WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Bartłomiej Pawłowski jeszcze w barwach Lechii Gdańsk

WP SportoweFakty: To pana kolejne podejście do Lechii Gdańsk. W dwóch ostatnich sezonach kończyło się to wypożyczeniami do innych klubów. Czy dało się poznać szatnię wchodząc do niej raz jeszcze?

Bartłomiej Pawłowski: Ostatni raz grałem regularnie w Lechii u trenera Machado. Tych twarzy z tamtego okresu jest już bardzo mało. Co by się jednak nie działo, w zespole są Rafał Janicki i Piotr Wiśniewski. Kiedyś czytałem artykuł, w którym podano ilu trenerów oraz piłkarzy przeszło przez Lechię, a Rafał Janicki jest w niej cały czas. Jest kilku nowych zawodników, ale nie sprawia mi to żadnego problemu z aklimatyzacją. Wręcz przeciwnie.

Czy czas bez gry w klubie, w którym ma pan podpisany kontrakt się nie dłużył?

- Brakowało mi trochę morskiego powietrza. Na szczęście wracam. W trakcie sezonu słyszałem głosy, że prawdopodobnie wrócę. Później dowiedziałem się z mediów, że jestem brany pod uwagę. Kilka dni po tym dostałem oficjalną informację.

Jak pan reagował na kolejne wypożyczenia?

- Źle bym się czuł, gdybym nie grał regularnie. Rywalizacja o miejsce w składzie była bardzo duża. Do tego nie było cierpliwości, by zawodnik mógł zagrać 2-3 mecze z rzędu. Presja wyniku w Lechii zawsze była wysoka i nie ma się co dziwić. Klub ma ogromne ambicje. Mogłem zostać w klubie, szczególnie wtedy, gdy strzeliłem dwie bramki w Pucharze Polski. Regularność była dla mnie najważniejsza i stąd decyzje o wypożyczeniach.

ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Wojciech Kowalewski: Coraz bardziej przypominamy najlepsze zespoły (źródło TVP)

Czy teraz patrząc na skład Lechii widzi pan dla siebie miejsce w wyjściowej jedenastce?

- Zdecydowanie widzę. Nie ukrywam, że przychodzę z nadzieją na regularne występy. Mam za sobą udany sezon w Koronie Kielce. Nie musiałem się nigdzie pchać i nie nalegałem, by dostać szansę w Lechii. Po prostu wyciągnięto do mnie rękę i odezwano się do mnie. Ja chcę skorzystać z tej opcji i udowodnić w klubie, który będzie grał o wyższe cele, że stać mnie na występy w pierwszym zespole.

Czy obecna taktyka Lechii to atut dla pana?

- Wracam na pewno do poukładanego zespołu, który gra ładnie w piłkę, narzucał swój styl gry w końcówce ubiegłego sezonu i był bardzo blisko europejskich pucharów. W Lechii jest wielu świetnych zawodników. Ja rozegrałem bardzo dobry sezon i jestem przekonany, że pomogę. Zobaczymy jakie plany będzie miał dla mnie trener. Grałem już na wielu pozycjach.

Czego nauczyły pana ostatnie wypożyczenia?

- Dużo zyskałem pod względem mentalnym. Walka o utrzymanie sprawia, że ma się nóż na gardle. Do Zawiszy przyszedłem wówczas, gdy zespół z Bydgoszczy był skazywany na porażkę, a straciliśmy trzy punkty do utrzymania. Jako zespół wykonaliśmy niezłą pracę, ale nie wystarczyło to do utrzymania. W Koronie zabrakło tylko punktu do ósemki. Czas pokazał, że nawet w klubie skazywanym na spadek przed sezonem można walczyć o wysokie cele.

Czy Bartłomiej Pawłowski będzie podstawowym piłkarzem Lechii Gdańsk?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×