- Bartosz po to został sprowadzony do Cracovii, żeby zdobywał bramki. Dla niego te dwa gole zdobyte w meczu z Podbeskidziem też powinny być impulsem do tego, żeby inaczej podchodzić do każdego treningu. Mała presja z niego na pewno po tym meczu zeszła. Wierzę, że będzie bardzo silnym punktem naszej drużyny - pochwalił swojego podopiecznego trener Płatek.
Każde zagranie Ślusarskiego w sobotnim sparingu było kwitowane przez kibiców brawami - nawet to niecelne czy niedokładne. Wszyscy zdają sobie w Grodzie Kraka sprawę, że jeżeli nie Ślusarski, to chyba tylko Dariusz Pawlusiński będzie w stanie na wiosnę regularnie trafiać do siatki rywali. - Takiego napastnika nam było potrzeba - rzucił w kierunku otoczonego przez wianuszek dziennikarzy Ślusarskiego Pawlusiński.
- Dobrze jest słyszeć komplementy od kolegów z drużyny, ale tutaj naprawdę nie jest istotne kto strzela. Najważniejsze jest dobro drużyny, a to, czy gola zdobędzie Plastik czy ja ma drugorzędne znaczenie - przyznał Ślusarski.
Na tydzień przed inauguracją ligi forma Cracovii jest zagadką. Mecz z Podbeskidziem wcale nie musiał zakończyć się jej zwycięstwem, gdyby nie strzelecki instynkt byłego napastnika Groclinu Grodzisk Wielkopolski. - Cieszę się, że mecz zakończył się naszym zwycięstwem, bo z pewnością podziała to na nas pozytywnie. Widać jednak było, że jeszcze nie wszystko funkcjonuje tak jak powinno. Do meczu z Piastem pozostał jednak na szczęście jeszcze tydzień - dodał na zakończenie Bartosz Ślusarski.