Rywal Legii Warszawa: FK AS Trencin

Newspix / Michał Chwieduk
Newspix / Michał Chwieduk

Mocni w ataku, słabi w defensywie, takie można odnieść wrażenie po rezultatach osiągniętych przez FK AS Trencin w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. W dwumeczu z Olimpiją Lublana Słowacy po sześć goli bowiem strzelili, jak i stracili.

[b]

Historyczna chwila[/b]

Pierwszy mecz z Legią Futbalovy Klub Asociacia Sportov Trencin, a dla nas Trenczyn, bo tak po polsku nazywa się 56-tysięczne miasto, rozegra 27 lipca. Tyle że nie na własnym obiekcie, lecz w oddalonej o 80 kilometrów Żylinie. Wszystko przez to, że Stadion na Sihoti jest od kilkunastu miesięcy przebudowywany. Dla piłkarzy i kibiców warszawskiego zespołu to nawet korzystne, bo do Żyliny jest bliżej z Polski drogą lądową. Stadion pod Dubnom może zmieścić ponad 11 tysięcy widzów i od kilku lat odbywają się na nim mecze o punkty reprezentacji Słowacji. I jeszcze jedno - gra się tam na sztucznej nawierzchni.

ZAGRANICZNY WŁAŚCICIEL

Dziewięć lat temu właścicielem klubu z Trenczyna został Tscheu La Ling, mający chińskie korzenie reprezentant Holandii z lat 1977-82. Był skrzydłowym, znalazł się w szerokiej kadrze pomarańczowych na finały MŚ '78, ale do Argentyny nie poleciał. Potem uczestniczył w eliminacjach Euro '80, ale też nie załapał się do kadry na włoski turniej. Sporo grał w kwalifikacjach do kolejnego mundialu, ale Holendrzy się do niego nie zakwalifikowali. W drużynie narodowej La Ling rozegrał 14 meczów, wszystkie jako zawodnik Ajaksu. Gdy do klubu z Amsterdamu po zagranicznych wojażach wrócił Johan Cruyff napastnik jako jeden z nielicznych postawił się mu i musiał szukać nowego pracodawcy, grał potem w Panathinaikosie Ateny, Olympique Marsylia, Feyenoordzie Rotterdam, a karierę zakończył w 1987 roku w macierzystym Den Haag. Miał wtedy 31 lat i sporo pomysłów ma przyszłość. Tyle że z powodu złych inwestycji i długów hazardowych musiał sprzedać dom, samochód i zacząć wszystko od nowa. Powiodło mu się w biznesie suplementów medycznych, potem dorobił się szkółek piłkarskich w różnych częściach świata, a od zeszłego roku, gdy być może chory Cruyff nie miał już wpływu na Ajax, został powołany do jego rady doradczej.

ZOBACZ WIDEO: Szczere słowa o grze Lewandowskiego na Euro 2016. "To mogło mu tylko zaszkodzić"

Swoje miejsce La Ling znalazł jednak przede wszystkim na Słowacji. W Trenczynie stworzył coś z niczego, a początki wcale nie były obiecujące, bo zespół na trzy lata wylądował w drugiej lidze. Do ekstraklasy zawitał ponownie w edycji 2011-12 i zajął piątą pozycję, w następnym sezonie był już trzeci, w kolejnym został wicemistrzem, zaś dwa ostatnie zakończył jako mistrz kraju. Niedawno mieli tam także aż trzech królów strzelców, lecz żadnego nie ma już w drużynie. Ten sprzed trzech lat, Argentyńczyk, ale mający za sobą grę w reprezentacji Słowacji, David Depetris, już w połowie swego najlepszego sezonu odszedł do tureckiej drużyny Caykur Rizespor. Słowak Tomas Malec, który przed dwoma laty został najlepszym snajperem Fortuna Ligi, zaraz za 325 tysięcy euro został oddany do norweskiego Rosenborga Trondheim. Wreszcie urodzony w Holandii reprezentant Curacao - Gino van Kessel w przededniu pierwszego spotkania z Olimpiją Lublana przeszedł za 1,2 miliona euro do czeskiej Slavii Praga. W takiej sytuacji trudno myśleć o sukcesach międzynarodowych. W sezonie 2013-14 w II rundzie eliminacji LE Trenczyn wyeliminował szwedzki IFK Goeteborg, ale w kolejnej nie sprostał rumuńskiej Astrze Giurgiu. W następnej edycji po uporaniu się w drugiej kolejce kwalifikacyjnej z serbską Vojvodiną Nowy Sad został zatrzymany przez angielski Hull City. Natomiast w ubiegłym roku już pierwsza przeszkoda - rumuńska Steaua Bukareszt - okazała się zaporą nie do przejścia w II rundzie eliminacyjnej Champions League.

KANONADA STRZELECKA

Teraz na tym samym etapie rozgrywek również nie było łatwo - mistrzowie Słowacji znakomicie rozpoczynali mecze ze słoweńską Olimpiją, ale skuteczność strzelecka kończyła się jeszcze w pierwszych połowach obu spotkań. W stolicy Słowenii już po 32 minutach było aż 4:0 dla piłkarzy z Trenczyna. W 3. minucie gola wbił angielski obrońca James Lawrence, trzy minuty później kolejnego nigeryjski napastnik Samuel Kalu, na 3:0 w 20. minucie podwyższył jego kolega z ataku Rangelo Janga (kolejny kadrowicz Curacao), który latem został sprowadzony z Dordrechtu, czwarta bramka była natomiast dziełem słowackiego pomocnika Jakuba Holubka. Jednak gospodarze niespodziewanie szybko się podnieśli i do przerwy było 2:4. Olimpiję stać jednak było na strzelenie już tylko jednego gola. Po zwycięstwie 4:3 Trencin wydawał się być zdecydowanym faworytem do awansu, ale w Żylinie scenariusz był bardzo podobny. W 13 minucie wynik otworzył Janga, siedem minut później na 2:0 rezultat podwyższył Słowak Matus Bero i to wszystko na co było tego wieczoru stać gospodarzy. Piłkarze ze Słowenii jeszcze w pierwszej połowie doprowadzili do remisu, po przerwie dołożyli jeszcze jednego gola, ale wygrana 3:2 nie wystarczyła do awansu, bo przy remisie 6:6 w dwumeczu, decydowała o nim większa liczba goli strzelonych na wyjeździe przez FK AS Trencin. Po tym sukcesie w bardzo poczytnej gazecie „Novy Cas" dano duży tytuł - „Historyczna chwila: Trencin awansował do trzeciej rundy".

Na dodatek po tym spotkaniu pojawiła się informacja, że utalentowany pomocnik Bero odejdzie do tureckiego Trabzonsporu, ale jak poinformował dyrektor generalny klubu Robert Rybnicek na Legię będzie jeszcze do dyspozycji. Zresztą o tym transferze mówiło się już zimą, ale popularny Matthew wolał pomóc drużynie wywalczyć drugi z kolei krajowy dublet i został wybrany najlepszym piłkarzem Fortuna Ligi. Poza nim i królem strzelców Van Kesselem w jedenastce sezonu znaleźli się jeszcze 18-letni słowacki obrońca Martin Sulek, który został uznany największym odkryciem, oraz Nigeryjczycy: lewy defensor Kingsley Madu i ofensywny pomocnik Ibrahim Rabiu. Zresztą poza nimi teraz są w kadrze jeszcze trzej ich rodacy - napastnicy Aliko Bala i Kalu oraz grający na środku obrony Christopher Udeh.

Ich kolegą klubowym w poprzednim sezonie był 25-letni gracz drugiej linii Słowak David Guba, który latem trafił do Bruk-Betu Termaliki, i był współautorem pierwszej bramki w 1. kolejce naszej ekstraklasy z Arką Gdynia. Dodajmy, że nieco przypadkowym asystentem, piłkę zaś wpakował do siatki jego rodak i rówieśnik Samuel Stefanik, który również grał niegdyś w Trenczynie. Obok nich gra w zespole Niecieczy inny były pomocnik najbliższego rywala Legii - Patrik Misak. Już wtedy trenerem był tam Martin Sevela, który w 2012 roku w tym klubie zakończył karierę piłkarską, a od trzech lat prowadzi zespół z sukcesami.

Zbigniew Mroziński

Komentarze (0)