Potężnie zbudowany snajper wodzisławskiej Odry, Tomasz Moskal uważa, że drużyna spod czeskiej granicy bardzo dobrze wykorzystała okres przygotowawczy do rundy rewanżowej ekstraklasy, z czego jest bardzo zadowolony. Uważa też, że z oceną formy drużyny powstrzyma się teraz, bo tę zweryfikują pierwsze wiosenne kolejki ligowe: - Myślę, że okres przygotowawczy przepracowaliśmy bardzo dobrze. Ze strony klubu mieliśmy zabezpieczenie, dzięki któremu odbyliśmy dwa obozy w Kamieniu i w Alanyi, gdzie pobyt został nawet przedłużony. Także na pewno ze względów sportowych było świetnie i teraz pozostaje nam tylko czekać na weryfikacje naszej formy w pierwszej wiosennej kolejce.
Popularny "Moskit" przyznał, że patrząc na skład kadry wodzisławskiej drużyny nie można nie ulec wrażeniu, że ta jest silniejsza niż przed rozpoczęciem rundy wiosennej. Jego zdaniem tego typu kalkulacje są zgubne i rzeczywistą wartość drużyny będzie można ocenić za sprawą pierwszych wiosennych meczów Odry w ekstraklasie: - Na pewno po wzmocnieniach jakich dokonaliśmy w przerwie zimowej Odra na papierze jest silniejsza niż w rundzie jesiennej. Czy jednak wszystkie transfery wypalą i nowi zawodnicy spełnią pokładane w nich nadzieje czas pokaże. Ciężko powiedzieć czy będziemy wiosną silniejsi, bo ten aspekt zweryfikują dopiero rozgrywki ligowe, a tych inauguracja czeka nas już w niedzielę.
Na wiosenną inaugurację podopieczni trenera Ryszarda Wieczorka zmierzą się na własnym stadionie z teoretycznie słabszym Łódzkim Klubem Sportowym. Moskal uważa jednak, że w żadnym wypadku jego drużyna nie może zlekceważyć łodzian, bo ci posiadają w kadrze kilka indywidualności, ale nie mogą się też podopiecznych Marka Chojnackiego przestraszyć: - Wszyscy zakładają nasze łatwe zwycięstwo w meczu z Łódzkim Klubem Sportowym. Na pewno jako zawodnik Odry chciałbym żeby tak było, ale nie zapominajmy, że łodzianie to naprawdę ciekawa drużyna, która ma w swojej kadrze doświadczonych zawodników, wystarczy, że wspomnę tutaj osoby Tomka Hajty, Tadasa Papeckysa czy Marcina Adamskiego. Nie jest powiedziane, że ŁKS spadnie z hukiem z ekstraklasy. Dlatego też musimy uważać na to spotkanie, docenić klasę rywala. Może nie przecenić, ale docenić na pewno musimy.
W 14 występach, jakie zaliczył w rundzie jesiennej napastnik wodzisławian ani razu nie zdołał skierować piłki do siatki rywala. Swoją indolencję strzelecką 33-letni napastnik tłumaczy faktem, iż do Wodzisławia trafił na kilka dni przed startem sezonu i nie zdołał w pełni wykorzystać okresu przygotowawczego: - Jeśli chodzi o moją formę, to ta na pewno jest dużo wyższa niż w rundzie jesiennej. Mam za sobą dobrze przepracowany okres przygotowawczy, a to nie było mi dane latem, bowiem do Odry przeszedłem tuż przed ligową inauguracją. Teraz pracowałem na wysokich obrotach przez cały okres przygotowawczy i mam nadzieję, że to zaowocuje dobrą grą w rundzie wiosennej. Na pewno chciałbym też żeby moje bramki pomogły Odrze w dalszej wspinaczce w ligowej tabeli.
Na półmetku rozgrywek wodzisławska drużyna zajmuje dwunastą lokatę w ligowej tabeli ze zdobyczą siedemnastu punktów w takiej samej ilości spotkań. Założenia przedsezonowe zarządu Odry zakładały walkę o miejsca w granicach 7-8 i te, jak zapewnia Moskal się nie zmieniły: - Cele na ten sezon mieliśmy postawione już przed startem rozgrywek i w tej kwestii nic się nie zmienia. Mierzymy w miejsca w tabeli w przedziale 7-8 i na pewno stać nas na sukcesywne wypełnianie przedsezonowych założeń. Jestem przekonany, że stać nas na wypełnienie tych założeń i bardzo bym się cieszył gdyby udało nam się teorię przekuć w praktykę na boisku.
Urodzony we Wrocławiu napastnik Odry do Wodzisławia Śląskiego trafił przed sezonem z drużyny Górnika Zabrze, z którym skończył mu się kontrakt. Jako były zawodnik Trójkolorowych myśli także o starciu zabrzan z chorzowskim Ruchem, które będzie miało miejsce w sobotę i jak mówi, typuje wynik remisowy. - Zarówno Ruch jak Górnik mają swoje silne strony. Zimą dużo zostało zrobione w Górniku. W drużynie z Zabrza pojawiło się kilku nowych, ciekawych zawodników, którzy na pewno wniosą świeżą krew tak bardzo potrzebną w chwili obecnej tej drużynie. Niewiadomą jest jednak czy to wszystko uda się szybko poukładać, tak żeby drużyna złapała meczowy rytm już od początku rundy. Jeśli chodzi o Ruch to siłą tej drużyny jest to, że od praktycznie dwóch sezonów jest budowana na jednej podstawie, z małymi zmianami kadrowymi. Na pewno drużyna z Chorzowa jest bardziej zgrana, lepiej się rozumie na boisku. Nie można jednak ani jednej ani drugiej drużyny wskazać jako faworyta tego spotkania. Ja stawiam na remis.
Wychowanek Pafawagu Wrocław ma w pamięci swoje starcie w barwach Górnika z chorzowskim Ruchem. Bynajmniej nie pamięta go przez wyborną grę w tym meczu, a przez czerwoną kartkę, jaką został ukarany. Jak mówi, była to jedyna "czerwień" w jego dotychczasowej karierze: - Doskonale pamiętam moje starcie z Ruchem w barwach Górnika Zabrze. W tamtym spotkaniu walczyłem na całym boisku, a po jednym z fauli zostałem ukarany przez arbitra czerwoną kartką. Jest to jedyna w dotychczasowej mojej przygodzie z piłką tego rodzaju kara i na pewno tę kartkę i to spotkanie będę pamiętał długo. Szkoda, że tak się to ułożyło, na szczęście to spotkanie wygraliśmy 1:0. Można gdybać, że jeślibym nie dostał czerwonej kartki to może Górnik odniósłby wyższe zwycięstwo, ale myślę, że zwycięstwo jest zwycięstwem, więc na pewno cieszy nawet jednobramkowe. Derby to spotkania, które żądzą się swoimi prawami. W tych meczach nikt nogi nie odstawi, nie położy się na boisku i zostawi przeciwnikowi piłkę.