Fatalna pierwsza połowa GKS-u Tychy. "Prosiliśmy się o to, by stracić bramkę"

Newspix / MICHAL CHWIEDUK / Na zdjęciu: kibice GKS-u Tychy
Newspix / MICHAL CHWIEDUK / Na zdjęciu: kibice GKS-u Tychy

W meczu 5. kolejki I ligi GKS Tychy zremisował na własnym stadionie z Olimpią Grudziądz 1:1. Ślązacy punkt uratowali dzięki dobrej grze w drugiej połowie, ale o pierwszych 45 minutach będą chcieli jak najszybciej zapomnieć.

GKS Tychy w pierwszej połowie starcia z Olimpią Grudziądz spisywał się fatalnie. Beniaminek I ligi nie mógł poradzić sobie z zatrzymaniem ataków grudziądzkiego zespołu. W dodatku defensorzy śląskiego zespołu popełniali błąd za błędem, umożliwiając przeciwnikom łatwe dojście do sytuacji strzeleckich. Olimpia zdołała wykorzystać tylko jedną okazję i po golu Karola Angielskiego objęła prowadzenie.

- Zastanawiające jest to, dlaczego zagraliśmy tak słabo pierwszą połowę. W roku 2016 tak słabego fragmentu gry nie mieliśmy. Goście mieli swoją taktykę, skrzętnie ją realizowali, ale my w pewnych fazach graliśmy bardzo bojaźliwie, nerwowo, wręcz kilkoma zagraniami prosiliśmy się o to, by stracić bramkę. Negatywnymi poczynaniami w pierwszej połowie przyłożyliśmy rękę do tego, że padł gol dla Olimpii - powiedział trener GKS-u, Kamil Kiereś.

Piłkarze GKS-u na przerwę schodzili z opuszczonymi głowami, ale w szatni przeszli całkowitą metamorfozę. - Był trudny moment w przerwie. Każde nasze wcześniejsze spotkanie w tym sezonie było dobre i można było mieć dużo optymizmu. Tym razem zeszliśmy do szatni i był jeden wielki klops. Przegrywaliśmy 0:1, do tego doszła fatalna gra, nic się nie układało. Ważnym elementem było podnieść zawodników mentalnie w przerwie i to się udało. Musimy pracować z pokorą na silną pozycję w tej lidze. Niczego za darmo nie dostaniemy. Chcielibyśmy osiągać jak najlepsze wyniki, ale życie pokazuje, że żeby wygrać spotkanie, trzeba być skutecznym w działaniach boiskowych przez całe spotkanie. Musimy szukać tej skuteczności - ocenił Kiereś.

Po zmianie stron tyszanie zaprezentowali zupełnie inne oblicze i to oni zdominowali rywali. - Druga połowa była dobra w naszym wykonaniu, stworzyliśmy sobie dużo sytuacji. Posiadanie piłki było dużo, atakiem pozycyjnym zamknęliśmy gości na ich połowie, ale musieliśmy uważać na kontry przeciwnika. Na pewno po meczu pozostaje niedosyt, bo zakładaliśmy zdobycie trzech punktów. Jesteśmy mentalnie dosyć mocni, pokazaliśmy, że potrafimy odrobić straty i to dobrze świadczy o drużynie - stwierdził Kiereś.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Rząsa: Trener Nawałka postawił na sprawdzonych zawodników (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Bohaterem GKS-u został Wojciech Szumilas. 19-latek na boisku pojawił się w 46. minucie i kilka chwil później strzałem z dystansu pokonał bramkarza Olimpii. Była to pierwsza w tym sezonie bramka z gry zdobyta przez GKS. - W końcu zdobyliśmy bramkę z gry, na co długo czekaliśmy. Wojtek Szumilas wszedł i dał bardzo dobrą zmianę. Zdobył bramkę zaraz po wejściu na boisko i był zawodnikiem, który często dawał sygnał do odbioru piłki. Ważne było to, by ktoś taki sygnał dał i pociągnął pozostałych zawodników za sobą. Był to największy pozytyw meczu - przyznał trener GKS-u Tychy.

Ślązacy po pięciu kolejkach mają w swoim dorobku 6 punktów i sklasyfikowani są na 9. pozycji.

Komentarze (0)