Kompromitacja Wisły! Biała Gwiazda rozbita przed własną publicznością

PAP / Stanisław Rozpędzik
PAP / Stanisław Rozpędzik

W drugim piątkowym meczu 7. kolejki Lotto Ekstraklasy Śląsk Wrocław pokonał Wisłę w Krakowie aż 5:1. To szósta z rzędu ligowa porażka Białej Gwiazdy, co oznacza, że zespół Dariusza Wdowczyka wyrównał niechlubny rekord klubu pod tym względem.

Wisła przystępowała do spotkania ze Śląskiem po serii pięciu porażek, ale przed meczem zespół Dariusza Wdowczyka otrzymał zastrzyk pozytywnej energii po odbiciu klubu z rąk Jakuba Meresińskiego przez TS Wisła, która prowadzi inne sekcje Białej Gwiazdy.

- Odbyliśmy rozmowę, która wlała w nasze serca sporo nadziei na przyszłość - mówił przed spotkaniem trener Wdowczyk, a wtórował mu Paweł Brożek: - Przez ostatni miesiąc nie wiedzieliśmy, o co chodzi. Teraz sytuacja jest klarowna i Wisłą będą rządzić ludzie, którzy kochają ten klub i będą dbać o jego wizerunek.

Nowe okoliczności nie podziałały jednak uzdrawiająco na Wisłę. Co prawda spragniona zwycięstwa Biała Gwiazda od pierwszego gwizdka ambitnie rzuciła się na Śląsk, ale w I połowie ani razu realnie nie zagroziła bramce Mariusza Pawełka. Dość powiedzieć, że na pierwsze uderzenie w światło bramki Śląska Wisła czekała aż godzinę!

Wrocławianie bez większego problemu przetrwali szturm krakowian i pod koniec I połowy sami zaczęli wyprowadzać groźne kontry. Najpierw w 39. minucie środkiem pola pomknął Alvarinho, który zakończył samotny rajd nieznacznie niecelnym strzałem z 17 metrów. Po chwili Łukasz Madej sprawdził Michała Miśkiewicza uderzeniem sprzed pola karnego, ale golkiper Wisły nie dał się zaskoczyć.

W 45. minucie Miśkiewicz już nie miał szans na skuteczną interwencję. Po dalekim zagraniu z linii obrony Śląska z piłką przed swoim polem karnym minął się Arkadiusz Głowacki, przejął ją Alvarinho i poczekał z nią w "16" gospodarzy na Kamila Bilińskiego, który po otrzymaniu futbolówki pokonał Miśkiewicza bardzo pewnym strzałem z kilkunastu metrów.

Początek II polowy znów należał do Wisły, ale gospodarze nadal nie potrafili stworzyć zagrożenia pod bramka Śląska. Tymczasem Miśkiewicz po raz pierwszy był w opałach już w 55. minucie, gdy strzałem z rzutu wolnego zza linii bocznej nieudanie próbował go zaskoczyć Ostoja Stjepanović.

Wisła dopięła swego w 59. minucie, gdy Piotr Celeban zagrał piłkę ręką w swoim polu karnym, a "11" na wyrównującego gola zamienił Adam Mójta. Wiślak jednak błyskawicznie przeszedł drogę od bohatera do zera - w 68. minucie popełnił prosty techniczny błąd na połowie Śląska, po którym goście ruszyli z zakończoną golem kontrą. W jej końcowym fragmencie Łukasz Madej zagrał przed bramkę Wisły do Bilińskiego, który przepuścił piłkę do zamykającego akcję Ryoty Morioki, a ten wpakował futbolówkę do siatki.

Gospodarze nie zdążyli jeszcze pozbierać się po stracie drugiego gola, a za chwilę przegrywali już 1:3, gdy centrę Stjepanovicia z rzutu wolnego głową na bramkę zamienił Filip Goncalves. Po tym z Wisły całkowicie uszło powietrze. Jedynie Patryk Małecki wypruwał sobie żyły, by odwrócić losy meczu, ale bez wsparcia tak samo zmotywowanych kolegów nie był w stanie tego zrobić.

Tymczasem Śląsk był nienasycony. W 82. minucie czwarty raz Miśkiewicza do kapitulacji zmusił Ryota Morioka, który zamienił na bramkę dośrodkowanie Stjepanovicia. Z kolei w doliczonym czasie gwóźdź do wiślackiej trumny wbił były zawodnik Białej Gwiazdy - Ostoja Stjepanović. Sędzia Tomasz Kwiatkowski podyktował rzut karny za rękę Bobana Jovicia, a "11" na gola zamienił właśnie Macedończyk. Koszmar Wisły zdaje się nie mieć końca.

Maciej Kmita z Krakowa

Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 1:5 (0:1)
0:1 - Biliński 45'
1:1 - Mójta (k.) 61'
1:2 - Morioka 68'
1:3 - Goncalves 71'
1:4 - Morioka 82'
1:5 - Stjepanović 90+1'

Składy:

Wisła: Michał Miśkiewicz - Boban Jović, Arkadiusz Głowacki, Richard Guzmics, Maciej Sadlok (46' Adam Mójta) - Rafał Boguski, Krzysztof Mączyński, Alan Uryga (75' Petar Brlek), Patryk Małecki - Paweł Brożek, Mateusz Zachara (58' Krzysztof Drzazga).

Śląsk: Mariusz Pawełek - Mariusz Pawelec, Piotr Celeban, Adam Kokoszka, Lasza Dwali - Filipe Goncalves (90+2' Mariusz Idzik), Ostoja Stjepanović - Łukasz Madej (90+2' Kamil Dankowski), Ryota Morioka, Alvarinho - Kamil Biliński (90+2' Bence Mervo).

Żółte kartki: Uryga, Głowacki, Guzmics (Wisła) oraz Kokoszka (Śląsk).

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Widzów: 13 607.

ZOBACZ WIDEO Fornalik: to będzie lepsza Legia, niż do tej pory (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (25)
omniscient
27.08.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A cóż to tak wychwalany przez wielu Mączyński nie pomógł? I niedawny reprezentant Polski Sadlok? Zarówno jeden jak i drugi to były dla mnie reprezentacyjne pomyłki i forma Wisły to potwierdza. Czytaj całość
avatar
GreatDeath
27.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Żal mi patrzeć na ten zespół, nikt mi za czasów gówniaka nie przynosił tyle radości co Wisła, w meczach przeciwko Schalke, Parmie czy nawet Barcelonie. 
Waldi73
27.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A u mnie cały czas to samo...1,2,3,4,5.... MAŁŁOOO !!! hahahahahha :D fajnie zwiślaki no nie...? :) 
avatar
Jacek Kacprzak
27.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To jest katastrofa! Wisła spłynie do 1 ligi. 
bradford1982
27.08.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
brawoo dla slaska i lechii za pozdrowienia dla prawdziwych kibicow wisly