Szymon Mierzyński: Tak nie gra ćwierćfinalista Euro, na co czekał Adam Nawałka? (komentarz)

PAP / PAP/Bartłomiej Zborowski
PAP / PAP/Bartłomiej Zborowski

Po udanych mistrzostwach Europy wielu uwierzyło, że reprezentacja Polski jest nie tylko mocna, ale też stabilna. Mecz z Kazachstanem niestety zburzył ten obraz i pokazał, że eliminacje do mundialu w Rosji mogą być drogą przez mękę.

Gdybyśmy przed spotkaniem mieli wieszczyć jakieś kłopoty Biało-Czerwonych, to pewnie bralibyśmy je pod uwagę tylko przy scenariuszu, w którym długo nie udaje nam się strzelić gola. Tego problemu jednak nie było, bo kazachską defensywę udało się naruszyć bardzo szybko. W takich okolicznościach beznadziejna postawa po przerwie jest po prostu niewytłumaczalna.

Adam Nawałka - oprócz zmian dokonanych z konieczności - postawił na zawodników, którzy nie zawiedli na Euro 2016. Czy to był właściwy kierunek? Po 90 minutach można powiedzieć, że nie. Od turnieju we Francji sporo się zmieniło. Grzegorz Krychowiak nie gra w Paris Saint-Germain i nie przypadkiem nie był w niedzielę tak silnym ogniwem Biało-Czerwonych jak w poprzednich eliminacjach. Na całej linii zawiódł też Maciej Rybus, który miał udział przy obu straconych golach. U obrońcy Olympique Lyon również widać brak regularnych występów, które uniemożliwiły mu kontuzje.

Problemy mieliśmy jednak nie tylko w obronie. Arkadiusz Milik zachwycił kibiców Napoli dubletem w meczu z Milanem, lecz w kadrze ostatnio notorycznie zawodzi. W starciu z Kazachstanem - tak jak podczas Euro - był dramatycznie nieskuteczny, a gdyby trafił do siatki choć raz, być może nie mielibyśmy teraz kwaśnych min.

W polskiej drużynie było w niedzielę kilka słabych ogniw i w tych okolicznościach można się tylko zastanawiać na co czekał Adam Nawałka, który w całym spotkaniu przeprowadził zaledwie jedną zmianę i to dopiero w 83. minucie. Z jednej strony selekcjoner zaprasza na zgrupowanie Kamila Wilczka, Pawła Wszołka, czy będącego ostatnio w fenomenalnej dyspozycji Łukasza Teodorczyka, ale gdy przychodzi do meczu, nie daje im nawet kilku minut. Dziwny i niewytłumaczalny upór trenera Biało-Czerwonych.

Nie tak miał wyglądać początek eliminacji do mistrzostw świata. Po losowaniu wszyscy zgodnie uznali, że polski zespół ma łatwą grupę, tymczasem już na początku zaliczył kompromitację, bo tylko tak można nazwać roztrwonienie dwubramkowego prowadzenia z Kazachstanem, i sam wylał sobie kubeł zimnej wody na głowę. Oby tych punktów nie zabrakło w końcowym rozrachunku, zwłaszcza że teraz presja wzrośnie do ogromnych rozmiarów, z czym nie zawsze sobie w przeszłości radziliśmy, a i przeciwnicy będą trudniejsi.

Szymon Mierzyński

ZOBACZ WIDEO Lewandowski: jeśli rywal leży na deskach, trzeba go dobić

Źródło artykułu: