WP SportoweFakty: Rozczarowanie? Wstyd? Wypadek przy pracy? Jakby pan nazwał remis z Kazachstanem?
Maciej Rybus: Wypadek przy pracy... Coś poszło nie tak w drugiej połowie, wyszliśmy na nią jakbyśmy czuli, że mecz jest już wygrany. Zostaliśmy zaskoczeni, zamiast kontrolować przebieg spotkania. Dostaliśmy najpierw jedną bramkę, później drugą. Byliśmy w szoku, obudziliśmy się zdecydowanie za późno.
Przeszkadzała wam sztuczna nawierzchnia?
- Grałem na sztucznych płytach w Rosji, jednak ta była słabej jakości. Ale dla obu drużyn była jednakowa. Kazachowie też popełniali błędy w przyjęciu piłki, mimo że grają tu na co dzień, dlatego nie ma dla nas żadnego usprawiedliwienia.
ZOBACZ WIDEO: Piszczek: nikt nie mówił, że eliminacje będą łatwe (źródło TVP)
Wy z wielkich klubów zremisowaliście z anonimową drużyną. Co działo się w szatni?
- Była złość i smutek. Nie zmienimy już tego. Trzeba punktować za miesiąc, w dwóch meczach u siebie zgarnąć sześć punktów. Nie chciałbym, żeby ten remis w Astanie okazał się kluczowy na koniec eliminacji.
Robert Lewandowski, Piotr Zieliński, Kamil Glik i Łukasz Piszczek zostali ukarani żółtymi kartkami. Nie dało się ich uniknąć?
- Widać było od początku, że między nami i rywalami jest gorąco. Powinniśmy zachować zimną krew i odpuścić, kiedy nas prowokowali.
Rozmawiał w Astanie Michał Kołodziejczyk
2:0 i koniec!
To co chcieliście robić przez pozostałe 45 minut?