Generałowie Jose Mourinho i Pep Guardiola, czyli lekcja poglądowa dla Adama Nawałki

PAP/EPA /  EPA/PETER POWELL
PAP/EPA / EPA/PETER POWELL

Sobotnie starcie w derbach Manchesteru to było nie tylko świetne widowisko, ale i bitwa wielkich trenerskich taktyków. Swoimi decyzjami podczas meczu tylko udowodnili tę tezę.

Bravo Guardiola

Koszmar - tak w skrócie można nazwać debiut Claudio Bravo. Z pewnością oglądający ten mecz Joe Hart mógł tylko uśmiechnąć się po derbach Manchesteru. Nie dość, że The Citizens wygrali, to jeszcze Chilijczyk, przez którego musiał opuścić swój ukochany klub, zawiódł na całej linii.

Guardiola miał obsesje na punkcie nowego bramkarza. W końcu dopiął swego i Bravo zameldował się w Manchesterze. Dlatego za granicę uciekł Joe Hart, którego wypożyczono do Torino. To była bardzo niepopularna decyzja hiszpańskiego trenera. O tym czy miał rację czy też nie, pokazał już debiut Bravo. Fatalnie radził sobie przy dośrodkowaniach były już golkiper Barcelony. Tuż przed przerwą wypuścił piłkę z rąk w niegroźnej sytuacji. Na miejscu był nie kto inny jak Zlatan Ibrahimović. Z totalnej dominacji nagle zrobiła się nerwowa końcówka. Tym bardziej, że chwilę później Bravo znów popełnił błąd, a tylko "Ibra" wie, jak nie wykorzystał doskonałej okazji.

W drugiej połowie trwał festiwal 33-letniego bramkarza. W pewnym momencie przedryblował jednego zawodnika Man Utd, ale dopadł do niego Wayne Rooney. Bravo wyprostowaną nogą zaatakował Anglika. Reakcja sędziego? Nie było nawet faulu, a takie przewinienie gdzieś w środku boiska skończyłoby się z pewnością czerwoną kartką.

Bravo wszedł do drużyny z jak najgorszej możliwej strony. Życie bramkarza w Premier League to ciągła przepychanka przy dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry. Ciekawe jak będzie sobie radził w kolejnych meczach. A co najlepsze - Guardiola tak bardzo chciał bronić Bravo, że stwierdził, że lepszego występu nie widział. Jeden most za daleko, Pep...

ZOBACZ WIDEO Hasi o transferach Legii: Rywalizacja jest zabójcza (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Czytanie gry generałów

O ile Guardiola zagalopował się z wypowiedzią o Bravo, to nie można odmówić mu, że doskonale taktycznie przygotował swój zespół. Pierwsze 40 minut to totalna dominacja The Citizens - taktyczna, mentalna i w każdym aspekcie goście przewyższali Czerwone Diabły. Później popsuło się za sprawą Bravo.

Kiedy Man Utd wgryzał się już w szyję Man City, Guardiola zareagował natychmiast. W 53. minucie z boiska ściągnął Kelechiego Iheanacho (miał wówczas gola i asystę na koncie) i wprowadził defensywnego pomocnika. Zapędy Czerwonych Diabłów zostały zastopowane. Mistrzowskie posunięcie. Siedem minut później nie było już Sterlinga, który mimo iż został wybrany najlepszym zawodnikiem sierpnia w Premier League, to tego dnia grał słabo. Guardiola dokonał szybciej roszady.

Jose Mourinho okrutnie pomylił się przy wyborze Jesse Lingarda i Henricha Mchitarjana. Pomysł był dobry - obaj lepiej walczą w defensywie od Martiala czy Maty, a Portugalczyk doskonale zdawał sobie sprawę, że jego drużynie przyjdzie grać w kontrze. Jednak obaj zawiedli na całej linii. W przerwie Mourinho dokonał zmian i Marcus Rashford oraz Ander Herrera pojawili się na murawie.

Wiązało się to ze zmianą ustawienia. Na skrzydłach byli Rashford i Rooney, na szpicy Ibrahimović. Dwójkę defensywnych pomocników tworzyli Herrera i Fellaini, a Pogba miał więcej swobody w ofensywie. Dało to efekt, ponieważ mecz zmienił swój obraz o 180 stopni.

Chociaż ostatecznie zmiany te nie dały innego wyniku niż ustalonego przed przerwą, to jednak tylko pokazały, że obaj menedżerowie potrafią reagować na wydarzenia na boisku. Niestety tego zabrakło Adamowi Nawałce w spotkaniu z Kazachstanem.

Wielka klasa

Przed pierwszym gwizdkiem wszystkie oczy były zwrócone na Jose Mourinho i Pepa Guardiolę. Już na konferencji prasowej obaj wypowiadali się bardzo kurtuazyjnie o swoim najbliższym rywalu. Było można wyczuć, że nie będzie wojny pomiędzy nimi i sami dadzą przykład swoim zachowaniem. Potwierdziło się to przed derbami Manchesteru. Guardiola podszedł do Mourinho, który nie tylko podał mu rękę, ale i wyściskał. Najwyraźniej obaj zmienili front i szanują się nawzajem. Portugalczyk już po przyjściu na Old Trafford zmienił obraz swojej osoby na bardziej łagodny, a nie kłócący się ze wszystkimi dookoła.

Komentarze (0)