Bartosz Śpiączka: 4:0 to najmniejszy wymiar kary

Newspix / PIOTR KUCZA
Newspix / PIOTR KUCZA

Efektowne zwycięstwo 4:0 z Koroną Kielce to dopiero druga wygrana Górnika Łęczna w tym sezonie Lotto Ekstraklasy. - Punkty są nam potrzebne, bo wszyscy uciekają - przyznaje strzelec jednej z bramek, Bartosz Śpiączka.

Podopieczni Andrzeja Rybarskiego mieli ostatnio gorszy okres. W kiepskim stylu ulegli Jagiellonii Białystok, a w kolejnym meczu już po 25 minutach przegrywali z Piastem Gliwice 0:3. Ostatecznie zremisowali z wicemistrzem Polski 3:3 i to był pierwszy symptom poprawy. - Tydzień temu była mała namiastka, bo po tragicznym początku przegrywaliśmy 0:3, a potem wyszliśmy na 3:3. Przez cały tydzień wałkowaliśmy to, żeby od pierwszych minut zagrać tak, jak drugą połowę w Gliwicach. Trener wpajał nam, żebyśmy wierzyli w siebie, bo jesteśmy naprawdę dobrą drużyną i mamy fajnych zawodników - wyjaśnia Bartosz Śpiączka.

Piłkarze Górnika Łęczna wzięli sobie do serc rady sztabu szkoleniowego i od pierwszych minut meczu z Koroną Kielce grali ambitnie i twardo. Przeciwnik nie miał więc wiele do powiedzenia. - Pokazaliśmy charakter od pierwszych minut i zdominowaliśmy rywali. Pokazaliśmy takiego Górnika, którego kibice chcą widzieć. W obronie graliśmy pewnie. Korona tak naprawdę oddała jeden strzał i nic więcej nie stworzyła. Jeżeli od tyłu wszystko jest poukładane, to z przodu się łatwiej gra - zauważa 25-letni napastnik.

Dwubramkowe prowadzenie do przerwy dały gospodarzom piękne bramki Grzegorza Bonina. W drugiej połowie Śpiączka pozazdrościł doświadczonemu koledze i efektownie przelobował Macieja Gostomskiego, podwyższając na 3:0. - Spojrzałem na sędziego i widziałem, że nie podniósł chorągiewki. Zauważyłem, że bramkarz wyszedł, pozostało tylko go lobować i udało się. Cieszy mnie to, ale miałem jeszcze dwie sytuacje, w których mogłem lepiej się zachować. Jest jakiś dobry prognostyk na przyszłość, bo wpadła ta bramka, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni - samokrytycznie ocenia były zawodnik Podbeskidzia Bielsko-Biała.

Zwycięstwo 4:0 z Koroną to dla Górnika dopiero druga wygrana w tym sezonie. Łęcznianie pozostają więc w dolnych rejonach tabeli Lotto Ekstraklasy. - Wygraliśmy 4:0 i wydaje mi się, że to był najmniejszy wymiar kary, bo mogliśmy strzelić jeszcze więcej. Nie możemy osiąść na laurach, tylko musimy dalej pracować. Punkty są nam potrzebne, bo wszyscy uciekają - przyznaje Śpiączka.

ZOBACZ WIDEO Probierz: o miejsce walczy się na boisku, a nie płacząc w prasie (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)