- Kamil grał 68 minut w meczu rezerw. Trener Christian Gourcuff powiedział, że jest gotowy do pracy, ale nie jest w najlepszej formie. Nie sądzę, żeby był problem pomiędzy piłkarzem a Stade Rennais - mówi WP SportoweFakty Jeremy Goujon, dziennikarz "20 Minutes", który na co dzień pisze o Stade Rennais.
W ostatni dzień okienka transferowego Kamil Grosicki udał się do Anglii, aby sfinalizować swój transfer do Burnley FC. Ostatecznie do transakcji nie doszło, a reprezentant Polski nie krył swojego rozczarowania.
- Nie zostałem potraktowany z szacunkiem. Padły różne słowa, obietnice, które w ostatnim momencie zostały anulowane. Zobaczymy, jak rozwinie się moja sytuacja we Francji. W środę padło bardzo dużo mocnych słów, z jednej i drugiej strony. Mam długi kontrakt z Rennes, będę grał dla tej drużyny jak najlepiej, ale zawiodłem się na niektórych osobach - mówił wówczas.
Po tak mocnych słowach można było odnieść wrażenie, że kariera Grosickiego w Stade Rennais wisi na włosku, ale we Francji nie bardzo przejęto się tym, co powiedział polski zawodnik.
ZOBACZ WIDEO: Cztery bramki Cavaniego, solidny występ Krychowiaka - zobacz skrót meczu SM Caen - PSG [ZDJĘCIA ELEVEN]
- Kibice są ostatecznie zadowoleni, że Grosicki zostaje w klubie. Oni go uwielbiają. To dobry zawodnik, chociaż nieregularny. Niektórzy jednak fani mają za złe Grosickiemu to, że jako jeden z pretekstów opuszczenia klubu podał zagrożenie atakiem terrorystycznym - przyznaje Jeremy Goujon.
Jednak Grosickiego zabrakło w miniony weekend w spotkaniu z Monaco, chociaż Polak wyleczył już kontuzję. Zagrał za to w rezerwach. W środę wieczorem Rennais zmierzy się z Olympique Marsylią, ale występ skrzydłowego stoi pod dużym znakiem zapytania.
- Byłbym zaskoczony, gdybym zobaczył go w środowym meczu z Marsylią - podsumowuje dziennikarz "20 Minutes".
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)