Czytaj w "PN": Pep Guardiola zmienia Manchester City

Getty Images / Chris Brunskill / Na zdjęciu Pep Guardiola
Getty Images / Chris Brunskill / Na zdjęciu Pep Guardiola

Po zwycięstwie City nad United w derbach Manchesteru, do szatni na Old Trafford zszedł oglądający mecz z trybun Alex Ferguson. Udał się do pomieszczenia przeznaczonego dla gości i pogratulował Pepowi Guardioli znakomitej gry jego zespołu.

Jose Mourinho sądził zapewne, że były boss MU, z którym zawsze łączyły go dobre stosunki, pospieszy pocieszyć następcę.

2:1 to żaden pogrom ani powód do wstydu. Jednak nie w wyniku rzecz, tylko w stylu, czy też raczej w kierunku, w którym będzie zmierzała gra obu zespołów. A kierunek ten został wyraźnie zarysowany podczas starcia z poprzedniego weekendu. Pierwsza połowa meczu pokazała jasno, że The Citizens pod wodzą Pepa zamierzają grać futbol z XXI wieku, podczas gdy United Mourinho - z XX, i to wcale nie z końcówki, tylko z przełomu lat 70. i 80. Goście pokazali finezję i pomysłowość, a gospodarze tylko siłę fizyczną i grę długą piłką.

(...)

Sterling nowym Messim?

Jeśli MC ma grać w ataku jak Barca, pojawia się pytanie, kto będzie w tym zespole Messim, czyli liderem linii napadu wspomagającym także rozgrywających? Najbardziej oczywistym kandydatem wydaje się być Kun Aguero, jednak zdaje się, że Pep widzi go raczej jako swojego Luisa Suareza. Do roli wirtuoza przewidział Raheema Sterlinga. Bardzo charakterystyczne jest to, jak postępuje wobec młodego, dotychczas niesfornego na boisku i poza nim Anglika. Otóż Sterling zdradził, że jeszcze zanim Pep podpisał kontrakt z MC, już dzwonił do niego, zapewniając, że uważa go za niezwykły talent, że zostanie wielkim piłkarzem i nie powinien przejmować się krytyką, jaka spadła nań w końcówce poprzedniego sezonu. A już broń Boże nie wolno mu myśleć o odejściu, bo on, Pep, w niego wierzy i na niego chce stawiać.

ZOBACZ WIDEO: Michał Kołodziejczyk: nowym trenerem Legii będzie Magiera (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Odkąd obaj spotkali się w klubowym ośrodku, menedżer stale rozmawia z piłkarzem, tłumaczy mu, czego od niego oczekuje, poklepuje po plecach, dodaje wiary w siebie. I Sterling gra na początku obecnego sezonu zachwycająco (nie lepiej jednak, niż na początku poprzedniego, który zakończył się dlań bardzo słabo). Strzela gole, asystuje, zdobywa rzuty karne. Został wybrany piłkarzem sierpnia w Premier League. A wszystko to, mimo że występuje na prawym skrzydle, a nie na lewym, które od początku kariery było jego ulubionym. Pep przekonał go, iż na prawym będzie bardziej efektywny, może bowiem ścinać do środka, po rajdzie wzdłuż końcowej linii pola karnego strzelać bądź podawać. Kto tak gra w Barcelonie? Wszyscy wiedzą… Poza tym Sterling w każdym wywiadzie podkreśla, że liczy się tylko dobro zespołu, i jeśli tego wymaga interes drużyny, on może grać gdziekolwiek. A przecież uchodził za indywidualistę i egoistę.

Pozostaje do obsadzenia jeszcze jedno miejsce w ataku - dla kopii Neymara. Na razie zajmuje je Nolito, piłkarz, który w świetnym dla siebie sezonie 2015-16 wykreował dla Celty Vigo więcej sytuacji bramkowych niż Messi dla Barcelony i Cristiano Ronaldo dla Realu. Ale w dłuższej perspektywie w roli tego z tercetu napastników, który będzie grał w sposób najbardziej anarchiczny, Pep widzi, zdaje się, Leroya Sane. Ten z kolei w Bundeslidze miał lepsze statystyki udanych dryblingów niż wszystkie gwiazdy Bayernu. Ponadto warto zauważyć, że Sterling powiedział ostatnio, iż właśnie z Sane gra mu się w ataku najlepiej i chciałby z nim tworzyć parę jak najczęściej. Pep na pewno to usłyszał.

Pozostaje jeszcze szalenie efektywny Kelechi Iheanacho, wystawiony zamiast zdyskwalifikowanego Kuna na mecz z MU, w którym strzelił gola i zaliczył asystę. To najefektywniejszy, pod względem stosunku strzelonych goli do liczby oddanych strzałów (po meczu z MU - 9 trafień na 13 kolejnych prób!) zawodnik Premier League, piłkarz, mimo młodego wieku, bardzo dojrzały. Charakterystyczne, że Pep postępuje z nim całkiem inaczej niż ze Sterlingiem. Nigeryjczyk wyznał niedawno, że dotychczas nie odbył z szefem żadnej rozmowy w cztery oczy. Cóż, widocznie nie ma takiej potrzeby.

(…)

Leszek Orłowski

Piłka Nożna
Piłka Nożna
Źródło artykułu: